środa, 17 listopada 2010

10/9 Cudza żona

A więc doszliśmy i tutaj...
Czas zająć się na naszym blogu jednym z najtrudniejszych tematów naszych czasów.
Po pierwsze.
Mamy tu małżeńską zdradę. (w znaczeniu zewnętrznego aktu, określonego działania, ale także zdradę, która istnieje dopiero w formie wewnętrznej: wyobrażeń, pragnień, czasem poszukiwań nowych doznań np. poprzez pornografię itp.)
Po drugie.
Trzeba zobaczyć w tym przykazaniu dramat rozbitych rodzin, w których rozwód stał się jedynym sposobem rozwiązania narastających trudności.
Po trzecie.
I ta rzeczywistość staje się dla mnie niestety najbardziej bliska, gdyż w szkole nieustannie się z nią stykam... Dzieci i młodzież wzrastające i dorastające z jednym tylko rodzicem, albo miotane miedzy jednym, a drugim. W efekcie bez wyraźnego szacunku dla choćby jednego z nich. (Myślę, że ten temat wymaga osobnej analizy, ale wiem z doświadczenia rozmów, że bardzo trudno o odwagę, by go podjąć.
Po czwarte.
Sytuacja porzuconych małżonków
Po piąte.
Rozwód i co dalej?... Czyli miejsce rozwiedzionych w Kościele.
Po szóste, po siódme, po dwudzieste.......
Zapraszam do dyskusji.
Będzie na pewno trudno, szczególnie tym, którzy na własnej skórze doświadczają wspomnianych wyżej problemów, a może jeszcze o czymś zapomniałem?

niedziela, 7 listopada 2010

10/8 Obmowa... i co dalej?

"Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu."
Powtarzamy te słowa pewnie rano i wieczorem, a potem... Rozpoczynamy dzielenie się różnymi wiadomościami, tymi pewnymi i tymi niesprawdzonymi. Bo przecież tak cudownie jest gdy utwierdzimy się w przekonaniu, że inni mają gorzej :)
To jedna myśl.
Ale nasunęło mi się jeszcze jedno skojarzenie. (Mam nadzieję, że nie zachowuję się jak uczony w prawie, który nakłada ciężary nie do uniesienia. Pragnę jedynie twórczego podejścia do tematu.)
Bóg zachęca mnie, żebym BYŁ ŚWIADECTWEM. I prosi również żebym przypadkiem nie stał się ANTY-ŚWIADECTWEM.
Bóg prosi by całe moje życie było MOWĄ, a nie tylko słowami rzucanymi na wiatr.
Szkoda, że to takie trudne.
Proszę więc, aby każdy kto przeczytał ten post, pomodlił się teraz za wszystkich autorów i czytelników tego bloga, o łaskę bycia ŚWIADKAMI CHRYSTUSA. Ojcze nasz...

niedziela, 17 października 2010

10/7b, No to teraz w drugą stronę.

Przejęła mnie dzisiejsza Ewangelia (Łk 18, 1-8). Bo trzeba mieć nie lada odwagę, żeby tak ciągle przychodzić, gdy brak odpowiedzi.
Trzeba też wielkiej determinacji, gdy wydaje się, że Bóg nie słyszy.
Podziwiam ludzi, którzy taka determinację i odwagę posiadają.
Przyznam, że często mi jej brakuje.
Żeby przyjść jak uboga wdowa i ciągle prosić trzeba przecież samego siebie okraść. (Chociażby z tak cennego wolnego czasu, ze swoich małych i wielkich przywiązań do codziennych rytuałów, a może nawet trzeba okraść się z samego siebie - tego mniemania jaki/a wspaniały/a jestem, jaki/a niezastąpiony/a i w ogóle.)
Chyba każdy doświadcza trudności okradzenia siebie z CZEGOŚ dla Boga.
Ale jak się już uda......

To jak mawia jeden z czytelników tego bloga: KONTEMPLACJA! :)

hm... tylko czy napewno?
Zachęcam do dyskusji

sobota, 16 października 2010

10/7, A gdyby tak okraść Boga...

W zasadzie kradzież kojarzy się jednoznacznie. Zbieram komuś jakąś wartość bez jego zgody. Niby proste do określenia zło.
Ale gdyby tak okraść Boga...
To by dopiero było przedsięwzięcie!
Po ostatnich napomnieniach, które otrzymałem od byłych i aktualnych czytaczy niniejszego bloga, próbuję w pokorze wrócić do formy.
Od jakiegoś czasu zastanawiałem się, czy rozwijać wątek przykazania 6, ale po namyśle stwierdzam, że może już wystarczy tego "de sexto" w naszej codzienności. Oczywiście do tematu zawsze można wrócić, gdyby ktoś wykazywał takie zainteresowanie.
Zróbmy wiec krok do przodu i pomyślmy jak okraść Boga.
Z doświadczenia, zauważam, że taka kradzież jest najłatwiejsza. Przecież poszkodowany nie wezwie policji, nie postawi przed sądem, mało prawdopodobne by nas wytykał palcem na ulicy, opisywał w gazetach itp.
Pytanie tylko z czego można go okraść, skoro jest absolutem, bytem doskonałym, daleko przekraczającym naszą rzeczywistość?
O, i tu znalazłem taką jedną wartość, którą Bogu można szalenie łatwo ukraść.
Myślę o czasie przeznaczonym na modlitwę, a w konsekwencji o samej modlitwie, którą z powodu naszych "bardzo ważnych" spraw i problemów najpierw odkładamy, a potem wreszcie zanika. To chyba jedna z najczęstszych kradzieży.
Wybacz drogi czytelniku, że tutaj zacznę pytać:
Jak się modlisz?
Kiedy się modlisz?
Czy modlitwa jest dla Ciebie radością, czy trudnym obowiązkiem?
Czy doświadczyłeś okradania Boga w ten sposób i znasz skutki tego czynu?
A może masz jakieś sposoby, o których warto napisać, aby taka kradzież nie zdarzała się więcej?

Przepraszam za nadmiar pytań po tak długiej przerwie :) Ale może się rozruszamy :)
Wszystkim wytrwale czekającym dziękuję i proszę o modlitwę.

piątek, 25 czerwca 2010

10/6, czyli ruszamy na plażę!

Za oknami pogoda niezbyt zachęcająca, a nawet niezbyt umożliwiające kąpiele słoneczne, ale rozluźnienie wyraźnie jest odczuwalne.
Wakacje!!!
Ostatnie szkoły odtrąbiają koniec roku szkolnego.
A blog dobrnął do arcytrudnego zagadnienia etyki najbardziej intymnych sfer ludzkiego życia. Zacznijmy zatem nieco z przymrużeniem oka...



... znów się będą rozbierać, miss natura wybierać...
podyskutujemy???

czwartek, 17 czerwca 2010

10/5 post scriptum

Zaczęło się...
Najpierw z pewna taką nieśmiałością, potem coraz odważniej, wreszcie blisko co druga. Zaczęły paradować z butelkami wody mineralnej. Na początku nie miałem odwagi pytać. I chyba słusznie, przecież strasznie je to denerwuje.
Ale tej wody zrobiło się naprawdę dużo. A one... takie jakieś zmęczone na twarzach. Nie wyspane? Nie to chyba nie to. W dodatku okropnie blade. W końcu odważyłem się zapytać. I to był błąd. O ja profan nieszczęsny. Jak mogłem nie zauważyć, że zbliżają się wakacje. To dlatego moje kochane "fryzie" przestają jeść i żeby zabić głód piją ogromne ilości wody. To dlatego wyglądają jak chodzące trupy. Wakacje, to właśnie czas, gdy tryumfują programy telewizyjne z cyklu "jak wyglądać dobrze nago" (O tempora, o mores!) i oczywiście przestaje obowiązywać Piąte przykazanie, które chociażby broni roztropnego odżywiania.
I kto by pomyślał...
Zaczęło się od niewinnej butelki wody.

Pozdrawiam najwierniejszych czytelników, którzy we mnie i w tego bloga nie zwątpili. I jak zwykle zapraszam do dyskusji.

wtorek, 15 czerwca 2010

10/5 Krew niewinnego

Splamione krwią ręce Lady Makbet, wydają się być najlepszą ilustracją i głosem w dyskusji na temat Piątego Przykazania.
Mamy więc krew niewinną, i tu słusznie oceniamy, że za taką zbrodnię należy się kara. Co zatem z przelaną krwią w imię... Boga, religii, zasad, ideologii, przekonań, Ojczyzny? A krew przelana w obronie. Trudny temat. Tym bardziej niełatwy, że media epatują obrazami śmierci, zabijania, nienawiści. Dziś wykroczenia przeciw życiu "opatrzyły się". Wszak już kilkuletni chłopiec odpala swojego XBoxa, lub PS i w mgnieniu oka przeistacza się w seryjnego mordercę. Najlepsze, że często za aprobatą rodziców, którzy "zabijankę" mu kupili i cieszą się, że w ten sposób zyskali trochę "świętego" (o zgrozo!) spokoju.
I jeszcze taki całkowicie nowy wymiar zabijania...
Ten najbardziej nam bliski: bez krwi, bez rozerwanych bebechów, bez szamotaniny...
Wszak wystarczy celnie wymierzona złośliwość, docinka. Kilka słów o wadach i przywarach, okraszone odpowiednim komentarzem. Albo po prostu milczenie, czy obojętność, tam gdzie powinno się zająć jasne stanowisko.
I mamy morderstwo w białych rękawiczkach.
Zabita ambicja, zamordowane talenty, ukatrupiona nadzieja.
Ciekawe ile takich morderstw już popełniliśmy?

sobota, 24 kwietnia 2010

Wtret nie na temat

INFORMUJĘ, ŻE CHWILOWO NIE DZIAŁA STRONA www.filipini.eu NIESTETY ZOSTALIŚMY ZAATAKOWANI PRZEZ TURECKICH HACKERÓW I NAPRAWA WYMAGA CZASU.
Pracujemy nad problemem!
Niestety mamy tez utrudniony dostęp do sieci Internet, dlatego w najbliższym czasie na blogu będzie pewien przestój.
Mam nadzieję, że ze zdwojoną mocą wystartujemy w maju, wszak zbliża się Uroczystość Św. Filipa Neri.
Wszystkim wytrwałym Czytelnikom dziękuję za cierpliwość.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Amor Patriae suprema lex! czyli 10/4 po raz wtóry

Jako naród mamy tendencję do mitologizowania wydarzeń i faktów, a szczególnie cierpień jakie dotykają naszą Ojczyznę. Nie piszę tego by krytykować taką postawę, ale by zauważyć, że sam często daję się ponieść owej sarmackiej fantazji, bo przecież polakiem jestem i nic co polskie nie może być mi obce. Na kanwie tego wywodu, chciałbym zwrócić uwagę, na interesujący fakt, jaki zaistniał na naszym blogu. Oto przed Świętami utknęliśmy i to solidnie na Czwartym Przykazaniu Dekalogu. A plany były bardzo ambitne: omówić Dekalog w ciągu Wielkiego Postu a potem zająć się kolejnymi tematami okołospowiedniczymi. Utknęliśmy jednak przy Czwartym i pomimo wielu podejmowanych prób żaden z nas nie zdobył się na napisanie czegoś nowego.
Aż do dziś, kiedy to w Kościele Mariackim Stołecznego i Królewskiego Miasta Krakowa zabrzmiały pierwsze dźwięki Introitu "Requiem" Wolfganga Amadeusza Mozarta...
W czwartym przykazaniu zabrakło jakże ważnego akapitu o "Miłości Ojczyzny"...
"Bóg, Honor, Ojczyzna" to słowa, które przez wieki wypowiadali jednym tchem obywatele Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, niejednokrotnie oddając życie, by bronić jedynych prawdziwych wartości, na których można budować państwowość i uczciwe życie społeczne. Ktokolwiek wyznaje prawdziwie wiarę w Trójjedynego Boga, nie może jednocześnie opluwać Ojczyzny i jej symboli. To chyba jeden z niedostrzeganych wymiarów Czwartego Przykazania. Szacunek dla Ojczyzny, to szacunek dla wszystkich którzy dla Niej oddali życie, którzy o Jej niepodległość i niezawisłość walczyli. Ale miłość Ojczyzny to także poważny obowiązek uczestniczenia w życiu w społecznym przez domaganie się respektowania zasad Ewangelii w życiu społecznym i napełnianie życia społecznego wiarą w obecność Chrystusa w świecie.
Czy zatem "Miłość Ojczyzny jest najwyższym prawem" jedynie dla polityków i osobistości życia publicznego?
Trzeba odpowiedzieć zdecydowanie: NIE!
Miłość Ojczyzny jest zadaniem dla każdego i jest obowiązkiem: szacunku dla ikon i symboli, pogłębiania wiedzy, angażowania się zgodnie z sumieniem w życie społeczne i wreszcie pomnażanie dobra przez uczciwą pracę w miejscu w którym jestem i żyję. Bo Ojczyzna poza skalą globalną ma też swój mikrowymiar i aby dosięgnąć granic rzeczonej mikro-Ojczyzny wystarczy często najzwyczajniej rozglądnąć się wokół i podać dłoń tym którzy są najbliżej.
Czy na kanwie ostatnich wydarzeń wzrośnie w nas poczucie patriotyzmu? Czy będzie więcej inicjatyw zmierzających do odnowienia poczucia dumy, ze jesteśmy Polakami?
To ostatnie pytanie nasuwa mi się w związku z obserwacją lokalnych Tarnowskich Uroczystości związanych z żałobą narodową. Jeżeli zaglądają na ten blog osoby odpowiedzialne chociażby za poczty sztandarowe, to zachęcam do zapoznania się z ceremoniałem dotyczącym używania sztandarów, i ich udziału w różnych uroczystościach. Przez kilka lat nosiłem sztandar najpierw SP nr 15, potem II LO w Tarnowie i pamiętam jak wiele uwagi wkładaliśmy w przygotowania do posługiwania się tymi znakami. A dziś patrząc na poczty sztandarowe, wydaje się, że rządzi nimi czysty przypadek. Zastanawiam się nawet, czy nie przydałyby się w naszym mieście solidne warsztaty dla osób odpowiedzialnych za poczty sztandarowe w szkołach i innych instytucjach.
Bardzo przepraszam za tę dygresję, która zbytnio nie łączy się z tematem spowiedzi. Zachęcam do dyskusji, prosząc o wolność takowej od dywagacji czysto politycznych, bo o Miłość Ojczyzny, a nie o podziały w tym poście chodzi.

niedziela, 7 marca 2010

Obserwuję Cię Tato, czyli 10/4

Na dobry początek omawiania tematów związanych z szacunkiem dla rodziców i rodzicielstwem, proponuję następujący materiał:



Niestety nie znalazłem nigdzie polskiego tłumaczenia tego spotu, dlatego przetłumaczyłem jak umiałem i zrobiłem napisy. (Podziękowania dla Marcina, za cenną uwagę "o etyce pracy")

Jeżeli ktoś może zaproponować lepsze tłumaczenie, to zamieszczę.
Film oryginalnie dostępny na www.floodgate.com

Aktualizacja posta
9 marca 2010, godz. 18.38
Dodaję nowy materiał. Niestety też tylko o Ojcach.

znów nieudolne tłumaczenie, ale bardzo mi się spodobał.
Oryginalnie na stronie www.ignitermedia.com

poniedziałek, 8 lutego 2010

usłyszeć głos Pana w codzienności czyli 10/2b

Ostatnio wiele pisze się o spadku liczby powołań do zakonów zarówno męskich jak i żeńskich. To chyba też jakiś symptom odejścia od zażyłej relacji z Bogiem. Spłycenia swojego życia. Imię Boga pozostaje tylko logotypem, swego rodzaju znakiem towarowym, ale bez pogłębienia. To chyba największy grzech przeciw II przykazaniu. Żyć bez autentycznie wypowiadanego sercem i ustami Imienia Boga. Imienia, które przyjmuje, błogosławi i uświęca wszystko.

Tym razem proponuję jeden ze sposobów promowania widocznego znaku Bożej obecności w świecie, jakim jest życie konsekrowane. Siostry zakonne, to takie chodzące "przypominacze" o tym, że Bóg nawiedził lud swój, że słowo stało się ciałem i zamieszkało pośród nas.
Nie sądzę, aby poniższy materiał przypadł wszystkim do gustu, ale według mnie dobrze oddaje nasze "metkowe" spojhttp://www.blogger.com/img/blank.gifrzenie na życie i postrzeganie wielu spraw, także Boskich, przez pryzmat przyziemnych przyjemności.
Po obejrzeniu poniższego filmiku zapraszam do komentowania i dyskusji.

piątek, 5 lutego 2010

NOC SPOWEDZI II

Tym razem zapraszamy na początku Wielkiego Postu.

We wtorek przed Środą Popielcową (16 lutego 2010) po wieczornej Mszy świętej (od 19.30)

Wkrótce oficjalne zaproszenie i plakat.

wtorek, 2 lutego 2010

10/2 Imię Pańskie jest święte



Od wielu dni nic nowego nie pojawiło się na blogu. Wierni czytacze prawdopodobnie już kreślili nad nami krzyżyk. Próbuję zatem kontynuować temat 10 przykazań.

Patrząc z naszej perspektywy... dosyć egoistycznie brzmi to Drugie. Z perspektywy zauroczonych psychologią ludzi XXI wieku, Nawet może się zrodzić podejrzenie o jakiś brak właściwego poczucia własnej wartości u Boga. A swoją drogą to nawet ciekawe: Czy Bóg potrzebuje samopotwierdzenia?

Wracam jednak do meritum. Katechizm Kościoła Katolickie zwraca uwagę na trzy zakresy tego przykazania:
1. Szacunek dla samego Imienia Boga (JHWH, imię Jezus, imię Maryja oraz imiona świętych), ale bardziej chodzi tutaj o poczucie sacrum owych świętych imion, pewnej adekwatności ich używania. Wypadałoby tu rozpocząć dyskusję na temat decorum mowy chrześcijanina. Słownictwa codziennego i od święta, bo różnie to wygląda.
2. Zakaz krzywoprzysięstwa. Gdy nadużywam świętości, by poprzeć swoje racje. Ale czy to jeszcze ma dzisiaj miejsce? Czy ktokolwiek używa "świętości" jako argumentu "za" jakąś opinią?
3. Najbardziej ciekawym aspektem II Przykazania, jest dostrzegana przez Katechizm Kościoła Katolickiego, troska o nadawanie chrześcijańskich imion wyznawcom Chrystusa.
Ten temat wydaje mi się najbliższy, gdyż nieraz spotykam w kancelarii parafialnej różne pomysły na nowatorskie nazwanie swoich pociech. I wtedy pytam: Gdzie poczciwy bł. Gundalf, św. Koleta, czy św. Wilfrid?

Zapraszam do refleksji, bo czasem mam wrażenie, ze II Przykazanie ograniczamy tylko do policzenia ile mniej więcej razy z naszych ust padło "o Jezu", "o Boże", czy "o Matko".

poniedziałek, 18 stycznia 2010

10/1 ...czyli powiedz kogo kochasz














/Marcin Żerański, www.napastwiskach.pl
rysunek opublikował miesięcznik "Chrześcijanin",
na naszym blogu został umieszczony za zgodą Autora/



dobrowolne wątpienie
herezja
apostazja
schizma
idolatria
ateizm
agnostycyzm
zuchwała ufność
rozpacz
obojętność
oziębłość
nienawiść
bałwochwalstwo
zabobony
wróżbiarstwo
magia
czary
wystawianie Boga na próbę
symonia
świętokradztwo


...czy o czymś zapomniałem?

sobota, 16 stycznia 2010

10/0 ...czyli jaki dekalog obowiązuje?



Codemanipulator, Dekalog (PL), 2007, fot. Zofia Waligóra



Nie wytrzymaliśmy do Wielkiego Postu, choć takie były plany :) i już teraz zaczynamy cykl nt DEKALOGU. Każdemu z przykazań zamierzamy poświęcić trochę uwagi w osobnym poście.

Zapraszamy do wspólnego zmierzenia się z pytaniami, które stawia przed nami te 10 SŁÓW.



Zamiast wstępu:

10 przykazań współczesnej młodzieży
"Gazeta Wyborcza" (7 lipca 2007) zwróciła się do 16-latków - licealistów z Pisza, Radomia i Wyszkowa - żeby ułożyli własny dekalog. Oto 10 przykazań współczesnej młodzieży:


1. Nie zabijaj innych;
2. Nie zabijaj siebie;
3. Czcij ojca swego i matkę swoją - jeśli na to zasłużyli;
4. Rodzice, rozmawiajcie z dziećmi;
5. Kłam - to pozwala łatwiej żyć;
6. Kradnij, jeśli musisz, gdy masz okazję;
7. Kochaj się, ale szanuj swoje ciało! Trzeba wiedzieć gdzie, kiedy i z kim;
8. Bez chodzenia do kościoła też możesz być dobrym człowiekiem i katolikiem;
9. Nie zazdrość szpanerom - nie warto;
10. Szanuj siebie i innych.

(PAP)

i dwie opinie internautów:

~ 2007.07.12 07:00
Jak to dobrze, że to nie oni układają dekalog...

olinek 2007.07.12 07:45
A ja w pełni popieram ten dekalog, mówi się tyle że współczesna młodzież taka jest patologiczna a tu proszę ten dekalog jest całkiem rozsądny ..




Jedni krzyczą, że nie wolno majstrować przy Bożych zasadach, inni niczego nie chcą zmieniać, i tak robią swoje...
Jaki dekalog dziś obowiązuje?

niedziela, 10 stycznia 2010

Żal doskonały...

Wspomniałem w jednym z postów o Żalu Doskonałym. Pewna Czytelniczka, podchwyciła temat i tym sposobem powstaje nowy post, w którym próbuję odpowiedzieć na następujące pytanie:

"Na czym polega ów żal doskonały?"

Żal doskonały to taki wzbudzony z miłości do Boga, gdy stworzenie nie żałuje za popełnione zło ze względu na strach przed piekłem, ale jedynie z motywu obrażonej miłości Ojca.

Za trudna ta odpowiedź?
Więc może spróbuję bardziej przystępnie:

W żalu doskonałym nie chodzi o to by przepraszać, czy wzbudzać sobie wstręt do popełnionego zła, tylko dlatego, że jest złem, że coś w moim życiu przez popełnione grzechy się pokręciło.Chodzi o to, że żal doskonały za grzechy musi być odkryciem zerwanej więzi z Bogiem, oddalenia jakie zaistniało w relacji z Nim. Tu pojawia się prawdziwe pragnienie powrotu, wbrew wszystkiemu. Powrotu nawet gdy zło mnie tak upodliło, że nie bardzo potrafię sobie z nim poradzić.
Żal doskonały to niezwykłe zjawisko w Kościele. Jak napisałem w jednym z postów, ma moc w sytuacji zagrożenia życia gładzić grzechy śmiertelne. Stąd warto wciąż o taki żal za grzechy się starać. Modlić się o zdolność jasnej oceny jak bardzo popełnione zło oddaliło mnie od Boga. I praktykować wzbudzanie sobie takiego żalu na co dzień. Np. przed zaśnięciem.

Sakrament Pokuty, jako doświadczenie miłości Ojca

Zainspirowało mnie dzisiejsze kazanie Ojca Superiora, Ks. Macieja.
Tajemnica Chrztu jako tajemnica relacji syna/córki do Ojca. Tyś jest mój Syn/moja Córka umiłowany/a. W Tobie mam upodobanie.
Ojciec przyznający się z miłością do swojego dziecka, Ojciec zapatrzony w swoje dziecko, pomimo jego błędów, jego niedoskonałości, jego odejść.
Ojciec, ucieszony każdym powrotem, każdymi odwiedzinami, nawet tymi w pośpiechu - na sztukę.
On - czeka.
On - jest.
On.
A gdzie jesteś TY, JA?
W tajemnicy Chrztu Bóg przyznaje się do nas, a w Sakramencie pokuty cieszy się naszą odwagą przyznania się do Niego.
Bo jak ciężko nieraz przyznać się do swojego Ojca. Szczególnie gdy ten ziemski nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań.
Śmiem twierdzić, że Sakrament pokuty, jest sakramentem ojcostwa. Zarówno dla tych, którzy ojca pragną i nie znajdują, jak i dla tych którzy pełnią rolę ojca. Sakrament pokuty, to miejsce, gdzie dzisiejszy świat (jak napisał pewien pisarz: świat pozbawiony ojców) odzyskuje równowagę, dzięki łagodzącemu spojrzeniu miłości Ojca - Boga.
A jakie to wyzwanie dla spowiednika...
Być Ojcem dal Babci, Dziadka, Mamy, Taty, Syna, Córki, Wnuka, Wnuczki, samotnych i opuszczonych, radosnych i smutnych, zdrowych i chorych............
Pomódl się Drogi Czytelniku, w Święto Chrztu Chrystusa, w Święto Twojego Chrztu, w Święto Twojego spotkania z ojcem/Ojcem. Za nas spowiedników, za siebie, za ojców.

wtorek, 5 stycznia 2010

Czy spowiedź trzeba reklamować?

Proponuję kilka reklam spowiedzi, na które natrafiłem w sieci:
ZASTRZEGĘ MOŻE JEDNAK, ŻE UMIESZCZAM JE PROWOKACYJNIE, BY USŁYSZEĆ CO TY DROGI CZYTELNIKU NA TO?



Drastyczna, prawda?
No to może bardziej radosna:



I na koniec Spowiedź a la Biedronka:)



i jeszcze taka:


i znów reklama, dziękuję komentatorowi, który ją podesłał:


Chętnie poczytam komentarze...
x. mat

Jak długo można przyjmować Komunię świętą?

Pojawiło się takie pytanie przy okazji wcześniejszego posta...
1. Najpierw, kiedy nie wolno przyjąć Komunii świętej?
Zawsze wtedy, gdy mamy w sumieniu poczucie popełnienia grzechu ciężkiego (świadomego i dobrowolnego i w rzeczy ważnej).
2. Natomiast, wolno przyjąć Komunię świętą w stanie grzechu powszedniego (wtedy gdy jest on popełniony albo nieświadomie, albo niedobrowolnie, albo w rzeczy mniej ważnej).
W zasadzie więc osoba, która spowiada się co miesiąc tylko z grzechów powszednich, może spokojnie przyjmować Komunię świętą "na okrągło". Bo grzech powszedni nie niszczy całkowicie relacji z Bogiem, ale ją ogranicza. Komunia święta ma moc gładzenia grzechów powszednich. Po to zresztą m. in. ją przyjmujemy, by mieć siłę do przezwyciężania grzechów powszednich, a tym samym pełną wolność od grzechów ciężkich. Trzeba pamiętać też, że grzechy powszednie gładzi również wzbudzony sobie żal za grzechy. Stąd na początku każdej Mszy św. odmawiamy spowiedź powszechną, i właśnie wtedy prosimy o przebaczenie grzechów powszednich.
Grzech ciężki dla odmiany, domaga się zawsze sakramentalnej pokuty. Jedynie w sytuacji konieczności (np. zagrożenie życia) i realnej lub moralnej niemożliwości skorzystania z sakramentu, pozostaje nam żal doskonały za grzechy, który ma moc zgładzić grzechy ciężkie.
Tak pokrótce pozwalam sobie odnieść się do postawionego problemu.
Jeżeli temat żałowania za grzechy kogoś zainteresuje, zapraszam do dyskusji.
Myślę,że zdolność wzbudzania sobie żalu może być przydatna np. osobom, które z różnych powodów nie mogą otrzymać rozgrzeszenia sakramentalnego. Tacy pewnie też czytają ten blog. Zachęcam do pytań.

niedziela, 3 stycznia 2010

słów kilka o ankiecie I

Wytrwali Czytelnicy z pewnością dostrzegają na marginesie ankietę, w której pytałem o częstotliwość spowiedzi.
Wśród odpowiadających, najwięcej było osób, które spowiadają się raz w roku lub rzadziej.
Po tej ankiecie zadawałem sobie pytanie: Dla kogo właściwie jest ten blog?
Jak pisać, by obejmował, zarówno tych, którzy często się spowiadają, jak i tych, którzy z Sakramentu pokuty korzystają według określonego przez Kościół minimum, lub w ogóle.
Postanowiliśmy, z księżmi, którzy mnie w tym dziele wspierają, że piszemy dla wszystkich.

Pozwól zatem Drogi Czytelniku, że komentarzem wspomnianej ankiety będą następujące spostrzeżenia:

Jak często się spowiadać?
- Przynajmniej raz do roku - tak stanowi przykazanie kościelne.
- Zawsze gdy w sumieniu odczuwamy ciężki grzech (popełniony świadomie, dobrowolni i w rzeczy ważnej)

Czy spowiedź co miesiąc jest konieczna?
- To dobry zwyczaj. (Jeżeli zdarzają ci się grzechy ciężkie, upierałbym się, że to konieczność i absolutne minimum) Dla porównania: osoby konsekrowane (siostry zakonne, zakonnicy, księża) mają zalecenie spowiedzi co dwa tygodnie. Św. Filip Neri zalecał spowiedź swoim wychowankom i księżom Oratorium nawet codziennie. Jeszcze w starych Konstytucjach naszego zgromadzenia jest zalecenie by spowiadać się co tydzień.
Prowokacyjnie, tu skończę. Teraz czas na pytania.
pozdrawiam
x. mat