niedziela, 17 października 2010

10/7b, No to teraz w drugą stronę.

Przejęła mnie dzisiejsza Ewangelia (Łk 18, 1-8). Bo trzeba mieć nie lada odwagę, żeby tak ciągle przychodzić, gdy brak odpowiedzi.
Trzeba też wielkiej determinacji, gdy wydaje się, że Bóg nie słyszy.
Podziwiam ludzi, którzy taka determinację i odwagę posiadają.
Przyznam, że często mi jej brakuje.
Żeby przyjść jak uboga wdowa i ciągle prosić trzeba przecież samego siebie okraść. (Chociażby z tak cennego wolnego czasu, ze swoich małych i wielkich przywiązań do codziennych rytuałów, a może nawet trzeba okraść się z samego siebie - tego mniemania jaki/a wspaniały/a jestem, jaki/a niezastąpiony/a i w ogóle.)
Chyba każdy doświadcza trudności okradzenia siebie z CZEGOŚ dla Boga.
Ale jak się już uda......

To jak mawia jeden z czytelników tego bloga: KONTEMPLACJA! :)

hm... tylko czy napewno?
Zachęcam do dyskusji

30 komentarzy:

  1. X Roiwik - ale "sprinter" z księdza :) ksiądz się po prostu "wyleżał" na kocyku przez wakacje w tym Waszym ogrodzie i prosze nowe siły i pomysły wróciły :)juz kolejny new temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest kradzież, nie kontemplacja, ale rezygnacja! Rezygnacja z okazywania swojej niezależności. Trzeba pokazać, że ktoś jest nam potrzebny, że sami nie damy rady. "Oto stoję u drzwi i kołaczę..." Tyle tylko, że to nie odnosi się jedynie do Boga. Żyjemy w końcu pomiędzy ludźmi, bez których istnieć nie jesteśmy w stanie. Skąd ja to znam, Ojcze? Ale Ty się już na szczęście poprawiasz... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam !

    Wydaje mi się , że jak najbardziej można porównać tą postawę ubogiej wdowy do „kradzieży” .

    Ale czy jak się już uda okraść siebie z czegoś dla Pana Boga to jest to kontemplacja?..hm – nie za bardzo się z tym zgodzę …

    Myślę ze do modlitwy kontemplacyjnej prowadzi daleka droga… Można to również określić jako „proces” do którego nie dochodzi się tylko poprzez to ,że się uda „wpleść” modlitwę w swoje życie codzienne. Żeby można było mówić o kontemplacji nie wystarczy codziennie poświęcony czas na modlitwę i to jeszcze jak np. w moim przypadku jest to przeważnie z obowiązku, że trzeba itp. Kontemplacja wg mnie następuje dopiero wtedy kiedy modlitwa przestanie być traktowana jako „obowiązek” i kiedy jest już taką „prawdziwą „ tęsknotą do obcowania z Panem Bogiem. A to nie następuje o tak po prostu … i nawet może nigdy nie nastąpić.
    Oczywiście jak ktoś nie miał problemów z modlitwa w życiu codziennym, nie skręcił daleko w bok ( jak to miało miejsce w mojej przeszłości ) itp. – na pewno jest mu łatwiej dojść do kontemplacji… tzn chyba łatwiej…- nie chce się wypowiadać za innych :). Na koniec dodam takie zdanie( minimalnie skrócone ;) ) z książki którą właśnie przeczytałam i śmiało mogę polecić ( X Roiwik na pewno zna ;) ): ”Pokój serca”- Wilfrid Stinissen OCD „. a mianowicie : „ Może być i tak że modlitwa nie będzie niczym innym, jak tylko ciągłymi zmianami między rozproszeniem i próbą wyjścia z nich. Co wtedy robić? Nic innego jak tylko cierpliwie , ciągle od nowa zwracać się do Boga… Cóż może być lepszego nad to, by Boga zawsze przedkładać nad wszystko inne?. W trakcie takiej modlitwy nie dojdzie się do głębokiego , wewnętrznego skupienia, a po skończonej modlitwie człowiek będzie się czuł niezaspokojony ; cóż z tego ? Modlimy się dla siebie czy dla Boga? Nie trzeba pragnąć modlitwy wg z góry określonego ideału; trzeba modlić się tak , jak jest to możliwe w danej chwili” – tak i to jest „święta” prawda -modlę się tak jak jest to możliwe w obecnym czasie i dziękuję Panu Bogu za to !

    Ps.1 Może ksiądz coś napisze o modlitwie kontemplacyjnej – na pewno ma ksiądz większy zasób wiedzy na ten temat ;)

    Ps.2 Odezwijcie się blogowicze. Fajnie by było podyskutować ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Modlitwa ma to do siebie, że w większości przypadków (tak mi się przynajmniej wydaje) jest to zwracanie się człowieka do Boga. Czy macie czasem odczucie, że Bóg Wam odpowiada? Czy daje jakieś znaki? Jest to bardzo ciekawa kwestia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byla Bogini,milo,ze do mnie zawitalas;)
    I dzieki za mobilizacje:) Przyznaje,'postawilam krzyzyk' na tym blogu,ale po cichu podczytywalam.Jasne,ze brakowalo mi tego miejsca,Twojego poczucia humoru,polemiki z Mieszkiem,celnych uwag Roiwika i cieplych slow Rafa,no i pozostalych, ktorzy tu zagladaja.Faktycznie,mozna sie zadomowic:)
    A wracajac do tematu przykazan,chyba nic nie mam ciekawego do powiedzenia,ale czytam z zainteresowaniem.Probowalam cos od siebie,ale tylko slowo hipokryzja tluklo mi sie po glowie.Nie chodzi mi bynajmniej o innych,absolutnie.Jestem chyba w takim momencie swojego zycia,ze moge tylko napisac,ze okradlam(okradam)...Boga juz tak,ze bardziej nie mozna.
    Byla Bogini,wybacz,ale nie podyskutujesz ze mna,ale bede zagladac.Moze samo czytanie jest mi teraz potrzebne...usciski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Emocja –bardzo się cieszę że się odezwałaś !!! Smutno tu było bez Ciebie !!! Od razu cieplej się zrobiło – wiesz za oknem zaczyna się typowo jesienna pogoda a Ty takie „cieplutkie” słowa napisałaś ,że od razu czuję się jakbym do klubu morsów należała :). Spoko- wybaczone masz ;) no bo wiesz miedzy nami kobietkami … itp. Itd. … ;) ale superasto usłyszeć ,że będziesz tu zaglądać i czytać :) . Pozdrawiam Cie serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. A tak bardziej merytorycznie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. DYWAN - czasami jest fajnie „ odejść” od merytoryki :D. Polecam - wypróbuj ! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem tutaj nowy, więc jestem żądny konkretnej dyskusji ;-) Na "luźne gadki" będzie jeszcze czas!

    OdpowiedzUsuń
  10. dywan,wybacz nam ta mala prywate

    roiwika rowniez przepraszam,bo to przeciez Ksiedza blog,a my z boginia zupelnie nie na temat...

    byla bogini :)))pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dywan pytasz o odczucie czy Bóg odpowiada...Mogę powiedzieć/podzielić się ostatnim moim małym doświadczeniem, ze potrafi odpowiadać czasem błyskawicznie:)poprzez ludzi których stawia nam na drodze, poprzez codzienne drobne wydarzenia.. tylko trzeba chcieć to dostrzec;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcieć i potrafić, a z tym drugim już tak prosto nie jest ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam!
    Chciałabym zamieścić kilka wierszy ks. Jana Twardowskiego na temat modlitwy itp… ( jeśli można oczywiście ;) )…


    ZACZEKAJ

    Kiedy się modlisz - musisz zaczekać
    wszystko ma swój czas
    widzą prorocy
    trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
    niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
    to niespełnione dopiero się staje
    Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
    dokąd się mrówki nadgorliwie spieszą
    miłość uwierzy przyjaźń zrozumie
    nie módl się skoro czekać nie umiesz

    MODLITWA

    Jezu Frasobliwy
    na przekór wszystkim
    bez parasola na deszczu
    z gołymi kolanami
    słaby bo bezstronny
    nieśmiały jakbyś debiutował wierszem
    z prośbą o prostotę
    samotny bo spokrewniony ze światem
    pewnie martwią Cię ludzie
    którzy są jak katechizm
    na każde pytanie
    muszą mieć koniecznie odpowiedź


    NIE WIADOMO KOMU

    daj się modlić nie wiedząc za kogo i o co
    bo Ty wiesz najlepiej czego nam potrzeba
    kto ma dzisiaj wyzdrowieć
    a kogo ma stuknąć śmierć
    lub inaczej piorun sympatyczny
    komu zabrać masz urząd by przywrócić rozum
    droga nie zna swej drogi
    kwiat o sobie nie wie
    słowik nie narzeka że nie sypia nocą
    gęś się nawet nie dziwi że ma oczy z boku
    stara małpa nie zgadnie czemu nie siwieje
    święty śnieg bo spada nie wiadomo komu
    święte to co przychodzi wciąż wbrew naszej woli


    O COKOLWIEK ZAPYTASZ

    czemu serce jak żebrak
    gdzie indziej istnienie
    wierna miłość nietrwała
    ślub co przeszedł obok
    czemu święty i grzesznik w tym samym pewexie
    niepewność świętych jaka łaska grozi
    czemu łza opiekunka do gardła mi wpadła
    bo szczęście się urwało nie wiadomo po co
    o cokolwiek zapytasz
    trzepnie cię milczenie
    Bogu nie stawia się pytań dlaczego


    JEST [Mówią że modlimy się...]

    Mówią że modlimy się do głuchych obrazów
    ślepnących świec
    że dmuchamy jak dzieci w papierowe trąbki -
    a On przecież jest
    w małej hostii jak w iskierce ciepła
    w mocnych ścianach nadziei.
    Czeka z sercem jak z Wielkim Piątkiem
    w tabernakulum umówionej alei -
    w domkniętym milczeniu -
    przychodzę tu nieraz jak pogryziony psiak
    i ostrożnie dokładnie po kolei wyjmuję z łap
    kolce lęku


    WSZYSTKO INACZEJ

    Bo Pan Bóg jest tak jasny że nic nie tłumaczy
    bo wiedzieć wszystko to nic nie wyjaśniać
    stąd cierpienia po prostu nie wiadomo po co
    tak od razu bez sensu że całkiem prawdziwe
    wszystkie łzy jak prosiaki chodzące po twarzy
    bo miłości tak piękne że wciąż niemożliwe
    choć listy po staremu i szept w białej kartce
    spotkania po kolei wiodące w nieznane
    szczęście co cię nagle obliże jak cielę
    i śmierć tak punktualna że zawsze nie w porę
    choć wiadomo śmierć miłość od śmierci ocala
    I jeszcze stare furtki donikąd i wszędzie
    w których kiedyś czekałeś na to co nie przyszło
    wyżeł co chciał ci łapę podawać na zawsze
    biedronka co wróżyła że wojny nie będzie
    Lecz On wie najlepiej - więc wszystko inaczej
    czasem prośby nam spełnia żeby nas zawstydzić

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mogę tylko napisać, że ilekroć Boga w życiu o coś prosiłem - ZAWSZE mnie wysłuchał. I nie pozostawił bez pomocy. Po jakimś czasie zacząłem Mu dziękować. I nagle zauważyłem, że nie muszę prosić! Tak wiele jest powodów do dziękowania, że na prośby zostaje mało czasu:)))
    Może przekontrastowałem, ale z mojego doświadczenie właśnie tym mogę się podzielić - trzeba mniej prosić a więcej dziękować, bo jest za co!

    OdpowiedzUsuń
  15. "Ja mogę tylko napisać, że ilekroć Boga w życiu o coś prosiłem - ZAWSZE mnie wysłuchał. I nie pozostawił bez pomocy. Po jakimś czasie zacząłem Mu dziękować. I nagle zauważyłem, że nie muszę prosić!" - żeby i w moim przypadku to było takie proste... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zazdroszczę ludziom(ale jest to zazdrość w pozytywnym tego słowa znaczeniu), którzy potrafią się modlić bez względu na miejsce czy sytuację życiową w jakiej są. Ja nie umiem się modlić w kościele pełnym ludzi. Wszystko mnie rozprasza, nie potrafię się skupić, myślę nie o tym, co chcę powiedzieć Bogu, ale o rzeczach zupełnie innych. Dlatego też lubię przyjść do kościoła w zwykły dzień, kiedy jest pusty. Moja modlitwa polega wówczas na milczeniu,łzach albo uśmiechu. Wszystko zależy od tego jak upłynął mi dzień.
    Pamiętam, jak byłam mała to klękałam z mamą wieczorem przed obrazem Matki Bożej, który wisiał nad łóżkiem i odmawiałyśmy wspólnie pacierz. Do dzisiaj wypowiadam słowa modlitwy, których się wtedy nauczyłam, chociaż już dzieckiem nie jestem. Czasami jednak moja wieczorna modlitwa, o ile można to nazwać modliwą to trzy słowa: Dobranoc Panie Boże.
    Ja też mogę powtórzyć za Dywanem"żeby i w moim przypadku to było takie proste" To nie jest proste, ale potrzeba nam dużo cierpliwości, żeby doczekać tego dnia, kiedy nasze modlitwy zostaną wysłuchane.A ja wierzę,że taki dzień nadejdzie.
    Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie w ogóle i w szczególe:-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzę, że twórcza dyskusja się wywiązała.

    Ciekawe nadzwyczaj jest porównanie Księdza w poprzednim wpisie. Myślę jednak, że nie Bóg jest najbardziej "poszkodowany" w tej kradzieży. To człowiek szczególnie dużo traci. Wielokrotnie czuję, jak obdzieram się z tego, co dodaje siły.

    Natomiast przyznaję, że nie bardzo czuję drugą część ostatniego wpisu. Przeświadczenie, że okradamy siebie z przyjemności na rzecz modlitwy może rodzić zniechęcenie i zgorzknienie. Wszystkiego w życiu pomieścić się nie da, mamy ograniczony czas na przejście naszej drogi, więc musimy niejednokrotnie dokonywać wyborów, a w przypadku rezygnacji z czegoś dla Boga, to rezygnacja hojna, choć z pewnością nie zawsze łatwa.

    Zaobserwowałem, że moje podejście do modlitwy zmienia się przez lata. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że ciągłe kołatanie tylko z prośbami jest po prostu niesmaczne ;-) W końcu zwykła przyzwoitość nakazuje nie zapominać i o podziękowaniu. Skoro tak istotne jest to w relacjach międzyludzkich, to tym bardziej ważne w rozmowie z Bogiem. Nie skłaniałbym się ku pominięciu w modlitwie próśb, chociażby z powodu niebezpieczeństwa myśli o samowystarczalności. A przecież bez Jego ożywczego tchnienia nie zrobimy nawet kroku... Chodzi tylko o to, by nasza modlitwa, nie była jednoaspektowa. By, oprócz próśb, było miejsce też na dziękczynienie i żal za popełnione zło (o którym często lubimy mówić "przydarzyło się" :-) zapominając, że na grzech wyrażamy zgodę).

    Jeśli chodzi o same prośby, z pewnością warto dokonywać też ich selekcji. Nie znajdziemy nigdzie lepszej wskazówki niż w Modlitwie Pańskiej. Słowa Chrystusa są drogowskazem, jak ważna jest też prośba. Oczywiście, inna jest prośba o nowy samochód, inna o chleb powszedni, inna o wewnętrzna zgodę na kroczenie Bożymi ścieżkami, o Zbawienie. Z tym autem to oczywiście żart. Myślę, że z czasem odpadają prośby przyziemne, a zostają tylko najważniejsze.

    Niedawno odkryłem jeszcze jeden wątek modlitwy; często pomijany, choć jest on fundamentalny. To modlitwa uwielbienia. Dla mnie jednym z odblasków Bożej potęgi, który możemy poczuć już na ziemi, jest "Te Deum". Ten hymn nasycony radosnym, dostojnym uwielbieniem i najistotniejszymi prośbami, pomaga mi złapać dobre proporcje: http://www.youtube.com/watch?v=2UN35U5xFZM

    Trzymajcie się! :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam Blogowiczów! Również tu po cichu zaglądam, chociaż dawno nic się nie działo. Nie bardzo mam dziś czym się podzielić, ale nasunęła mi się taka refleksja: Ależ my jesteśmy poranieni... Ile różnych doświadczeń musi nam być dane, żeby w ogóle zastanowić się nad naszą modlitwą. Ile razy mówię: nie potrafię, nie dam rady, modlitwa mnie nie porusza, nie czuję tego, nie mogę, nie mam prawa o nic Go prosić, o uwielbieniu nie ma mowy nawet. Odkładamy to wszystko na bok, aż... No właśnie, wydarzy się coś, co rzuca nas na kolana, każe nam na głos wypowiadać rozpaczliwe prośby. A i to robimy z pewną niewiarą.Ciągle byśmy tylko analizowali, zastanawiali się, polemizowali. A może ta kontemplacja, ta moja modlitwa to radość, kiedy prowadzę samochód jadąc w stronę zachodzącego słońca, kiedy cieszy mnie osiągnięty sukces, kiedy cieszą mnie efekty mojej pracy, kiedy jednak dostrzegam piękno tego mojego życia, również kiedy pogrążam się w smutku i rezygnacji. Mówię, czy myślę tylko: Dziękuję. Przepraszam. Proszę. Ty wiesz wszystko.
    Banały wybaczcie, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam…

    Wydarzyło się „COŚ” (proszę wybaczyć , że nie napiszę konkretnie o jaka sprawę chodzi – ale moja rodzina, znajomi, itp. Modlą się w tej intencji …- a ja chce pozostać anonimową blogowiczką….).
    Smutki, cierpienia przychodzą tak nagle i niespodziewanie, że …. Ale nie o tym chciałam pisać …
    DYWAN- pytałeś „Czy macie czasem odczucie, że Bóg Wam odpowiada? Czy daje jakieś znaki?”… - myślę, że na pewno mi w jakiś sposób odpowiada może niebezpośrednio i nie tak oficjalnie jak ja bym tego chciała … – oczywiście nie zawsze odpowiada od razu czasem odpowiedź przychodzi za jakiś czas – ale przeważnie wydaje mi się, że jest tak iż to ja nie dostrzegam czy raczej nie umiem „ tego” odczytać . Może za mało się staram ….?. Bóg jest też ŚWIETNYM słuchaczem wysłuchuje z cierpliwością – generalnie można „wpaść” do Niego o każdej porze dnia na pogaduchy…. On nie ma przerwy śniadaniowej, obiadowej, nie ma urlopu itp. … (tylko dlaczego zdarza mi się o tym czasami zapominać … ? ) owszem modlę się ale …. Myślę, że Bóg wysyła do mnie różnorakie znaki czy to poprzez drugiego człowieka, czy to poprzez różne sytuacje życiowe abym mogła powiedzieć z całego serca o każdej porze dnia i nocy takie 3 słowa: JEZU UFAM TOBIE ! – ( jak to powiedział mi kiedyś pewien ksiądz – obecnie mój spowiednik ;) ) - podczas naszej rozmowy - (…………… ) padły właśnie te słowa – ja oczywiście powiedziałam ale to proste, łatwe …. on zaprzeczył że wcale nie jest to łatwe, że to się tak tylko na początku wydaje …. – teraz wiem o co mu chodziło …
    Pamiętam jak się dowiedziałam o tej sprawie to zaczełam się modlić w tej intencji - starałam się nie pytac Dlaczego – bo jak to było w tym wierszu ks Twardowskiego : Bogu nie stawia się pytań dlaczego… „.ale gdy nadchodziły kolejne wieści …niezbyt dobre wieści … nie wytrzymałam , popłakałam i zapytałam dlaczego? … człowiek jest tylko człowiekiem niby nie chciałby pytać ale zapyta choćby ten jeden raz…. Modłiłam się dalej , poprosiłam o modlitwe inne osoby , niektóre same jak się dowiedziały powiedziały mi że się pomodlą w tej sprawie (od razu było tak jakoś raźniej… ). Zaczełam się zastanawiać co jeszcze mogę zrobić żeby umocnić ta moją a raczej nasza modlitwę wstawienniczą ?...Wpadłam na pomysł pójscia w pierwszy piątek do kościołą na Msze Św i przyjęcia Komuni Św w tej intencji … (ja która nie pamiętam kiedy ostatnio na pierwszy piątek „zawitałam” do Kościoła)Zamówiłam Msze Św w tej intencji …. Pewnie zaraz ktoś mi powie słynne slowa jak trwoga to do Boga … - jestem tylko człowiekiem … ale myślę że nie do końca tak jest … - bo skoro staram się nie zapominać o modlitwie codziennej - chociaż nie zawsze wychodzi tak jak powinno - ale mam to na uwadze … , staram się dziękowac Bogu za to co mam… itp. – tylko wydaje mi się ,że „często” modlitwa moja to tylko „słowa” a nie „słowa pełne treści” –( nie wiem czy dobrze określiłam to o co mi chodzi – ale Pan Bóg na pewno zrozumie ;) ).
    I tak na końcu- modle - modlimy się dalej – jest pewna poprawa … DZIEKUJE Panu Bogu za to i dalej się modlę w tej intencji . Jakby ktoś chciał się dołączyć do modlitwy w tej intencji to z góry dziękuję!
    Ps. Jednocześnie dziekuję Panu Bogu za to że do modlitwy „ klękam” z chęcią a nie jak to często bywało z „przymusu”…
    Zakończę słowami Jana Pawła II- "Kto się modli, nie traci ducha nawet w obliczu największych trudności, ponieważ czuje, że Bóg jest przy nim, i w Jego ojcowskich ramionach znajduje schronienie, pogodę i pokój ducha."- obym ja o tym zawsze pamiętała…

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. No właśnie. Od jakiegoś czasu zastanawia mnie pewna kwestia. Czy posiadanie, pożyczanie, kopiowanie muzyki, filmów, programów, książek, oprogramowania jest czymś złym? Szczerze mówiąc bardzo trudno mi w tej kwestii o obiektywne podejście do sprawy z oczywistych względów. Co na ten temat sądzicie?

    OdpowiedzUsuń
  21. Dywan- chyba nie pogniewasz się że jako pierwsza „zabiore” głos w tej sprawie ;) ( tzn chyba pierwsza – bo Roiwik z opóźnieniem umieszcza nasze wypowiedzi ;) księże Mateuszu – proponuje mocne postanowienie poprawy co do tego umieszczania – ADWENT się zbliża to w sam raz będzie ;P ;P ;P ).

    A co do Twojego pytania DYWAN - wydaje mi się że nie jest to czymś złym – biorąc pod uwagę czasy w których nam przyszło żyć czyli bezrobocie, wzrost cen , opłat itp. Liczy się każdą złotówkę więc jak się da zaoszczędzić – to wiadomo że wybiera się to co taniej wyjdzie.. Nie każdego stać na zakup książki – a ksero wyjdzie taniej to samo z płytami, czy filmami. Jak dla mnie to nie jest „zło „- są dużo gorsze” zła „ na tym świecie ;) .

    Pozdrawiam!

    PS. Mam takie pytanko dlaczego ksywka DYWAN ? – oczywiście odp jeśli możesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zacznę od końca. Bardzo ogólnie rzecz ujmując chodzi o włosy, jakie kiedyś miałem (takie mniej więcej około roku zapuszczania). Komuś się po prostu z dywanem skojarzyły ;-) Jeżeli chodzi o piractwo, to w ten sposób co Ty tego tłumaczyć nie można. Bogatych złodziei przecież nie ma (może są, ale wiecie o co chodzi). Na pewno nie można tego porównać z kradzieżą normalną, gdzie zabieramy komuś coś, czego on już mieć nie będzie, a my owszem. W naszej rzeczywistości piractwo jest rzeczą tak powszechną, że mało kto zwraca na to uwagę. Ojcze, co Ty o tym myślisz? P.S. zacząłem korzystać z OPEN OFFICE-a ;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Również staram się korzystać z tego typu oprogramowania. W swoim komputerze mam tylko Open...
    Są jednak sytuacje, gdzie niestety nieuczciwa gra monopolistów sprawia, że nie można korzystać z programów innych niż "poprawne politycznie". Co wtedy?
    Niestety przyznaję, że problem nielegalnego oprogramowania jest trudny do jednoznacznej oceny moralnej. Szczególnie, gdy trzeba zaklasyfikować jako grzech ciężki lub lekki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Będę sie jednak upierać przy swoim ;).Nigdy nie brałam tego pod uwagę że to grzech i zawsze tłumaczyłam sobie tym że jak zaoszczędzę to coś innego kupie czy to sobie czy komuś prezencik lub sobie na coś odłożę;) staram się żyć oszczędnie i w miarę moich możliwości pomagać innym. Podczas studiów kserowałam prawie wszystkie książki. Bo stać było mnie tylko na wybrane a pozatym szkoda było mi wydawać kasę na nowe gdy można zaoszczędzić poprzez ksero . Skoro to grzech – to co ma zrobić np student lub uczeń gdy w bibliotece są 2 książki , w księgarni nakład się skończył – bo to też się zdarza a egzamin za tydzień ?- przyjśc nieprzygotowany i „oblać” go ze względu że skserowanie to grzech? No sorki- głupota byłaby. Takich przykładów można podawać tysiące. … Kościół w sumie nie przedstawił do tej pory jednoznacznego stanowiska w tej sprawie tylko że coś jest nie w porządku. –czyli kwestia sporna … Owszem może gdybym założyła że ktoś zarabia na nielegalnym oprogramowaniu – no to tak można mieć wątpliwość – ale korzystanie z programów na potrzeby domowe itp. – dla mnie to na pewno nie grzech. Przecież kradzież spodni ze sklepu a skopiowanie jakiegoś elementu oprogramowania to nie to samo – owszem i jedno i drugie sprzeciwia się ustalonemu porządkowi społecznemu ale to nie to samo . Wydaje mi się że jest taka „subtelna” różnica bo piractwo komputerowe trudno porównać do zwyczajnej kradzieży –przecież „pokrzywdzony” fizycznie niczego nie traci.

    PS. DYWAN- dzięki za wyjaśnienie w sprawie ksywki ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jedno jest pewne - jest to trudny temat i orzeczenie w jego sprawie nie jest jednoznaczne. Niemniej jednak zrobię lekką redukcję w "Dodaj lub usuń programy" - tak dla świętego spokoju. Na pewno trudno jest w 100% wyzbyć się użytkowania "nieswoich" rzeczy, ale ograniczyć to zjawisko można. Na koniec cytat z okładki jednej z płyt wydanych przez artystę, którego bardzo cenię: "Bez tej płyty z głodu nie umrzesz. Jeśli tak bardzo kochasz naszą muzykę, że musisz ją kupić od tego, który nam ją ukradł - to wybacz, ale nie chcemy byś jej słuchał..." - ale to już zupełnie inna bajka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Myślę, że piraty to jawna kradzież. Ktoś to wyprodukował, aby utrzymać rodzinę. Gdy używam nielegalnie jego pracę - okradam.
    Ogromna większość oprogramowania ma swoje odpowiedniki bezpłatne - w wersji freeware. Często funkcjami nie ustępują programom płatnym.
    Przykład 1: wspomniana zamiana Microsoft Office na Open Office.
    Przykład 2: zamiast popularnego Total Commandera można zainstalować Free Commandera.
    Trzeba szukać i nie znieczulać swojego sumienia. Odwagi:)!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ty mnie Mieszko z każdym dniem coraz bardziej zaskakujesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kwestia jest sporna tak jak już pisałam bo można przecież zapytać czy producenci, wydawcy, itp. nie okradają nas dyktując tak wysokie ceny ? …. Dodam jeszcze do moich dwóch wcześniejszych wypowiedzi ,że jeśli sumienie „podpowiada” komuś iż ściąganie muzyki z netu, oprogramowania, kserowanie ,itp to coś złego to niech tego nie robi - przynajmniej uzyska tzw „spokój” sumienia. Mnie akurat sumienie pod tym względem nie dręczy – gdyż zaoszczędzone pieniążki m.in poprzez ściąganie muzyki z neta a nie zakup płyt – wpłacę na cele misyjne a to dopiero radość :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. To ja mam jeszcze pytanie do 7- go przykazania „stojącego”na straży własności drugiego człowieka i własności wspólnej. X Roiwik- Chodzi mi o wręczanie łapówki przed zabiegiem medycznym itp. Wiemy jak to wygląda niby nie powinno być tak w szpitalach ale jest… a jak się nie da to nieciekawie …. Czy to grzech? Wydaje mi się że nie – bo w sumie „robi” się to dla dobra osoby operowanej itp. Zresztą kogo bym nie zapytała to radzi żeby „dać”. Niestety tam słowo Dziękuje ma mniejsze znaczenie liczy się co innego…. Owszem to zależy też od lekarza – bo nie każdy jest taki – ale w większości przypadków „lubią” tzw formę kopertową ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mały komentarz do mojego postu umieszczonego 7 listopada 2010 13:36 – Pan Bóg wysłuchał mojej modlitwy (naszej modlitwy bo brało w niej udział wiele osób) Zagrożenie życia minęło ….

    Osobiście „odczytałam” w tym wszystkim - przynajmniej tak mi się wydaje –wiadomość od Pana Boga dla mnie – już po raz drugi wysłał do mnie smska- poprzez pewne „wydarzenia” chciał mi coś przekazać – za pierwszym razem ( sporo czasu minęło .. ) owszem zastanowiłam się nad tym, przemyślałam ale poźniej wszystko wróciło do normalności można powiedzieć - …. - a On cierpliwie , z ojcowską miłościa „patrzył” i wysłał kolejnego … w sumie może i wysyłał w miedzy czasie jeszcze jakieś tylko ja tego nie potrafiłam odczytać itp. A może nie chciałam?... I jak tu mówić że Bóg nie odpowiada? … Zmieniłam pewną kolejność w mojej modlitwie wieczornej – jest(są) najpierw podziękowanie(a) a a poźniej prośby itp. Na końcu dodam- iż naturalną częścią przyjaźni z Bogiem jest przedstawiać Mu swoje sprawy , potrzeby i troski z którymi „żyję” w danym czasie gdyż „dobra „ modlitwa pomoże mi na pewno na moje rożne sprawy „powszednie ” popatrzeć” okiem Bożym….

    PS. Dziękuję wszystkim którzy się włączyli w modlitwę w tej intencji !

    OdpowiedzUsuń