środa, 30 grudnia 2009

przyszłość

Pojawiają się liczne pytania co dalej z Blogiem?
Będzie kontynuowany, bo spowiedź to nie wydarzenie jednokrotne.
Proszę wybaczyć mniejszą aktywność ale przygotowujemy się do kolędy. Wbrew pozorom to spore przedsięwzięcie, żeby przydzielić każdemu księdzu taką liczbę mieszkań, by nie musiał się spieszyć, a jednocześnie by mógł chodzić bez frustracji i zmęczenia np. po 7 godzinach w szkole.
Dodam więcej, gdy chodzi o przyszłość bloga.
Pracujemy nad przeniesieniem go do naszej strony filipińskiej i zamierzamy wzbogacić o nowe funkcje. Stąd chwilowe zamarcie. Ale po nowym roku ruszymy. Przecież na komentarz czekają wyniki ankiet. Bardzo ciekawe.
Zachęcam do sprawdzania co się tutaj dzieje, bo mamy kilka pomysłów.

czwartek, 24 grudnia 2009

zza kratki...

Świat wygląda niezwykle ciekawie. Zakręcona kolejka, w której średnio oczekuje od 60 do 100 osób. Każdy gdzieś się śpieszy, na twarzach niektórych widać niepokój. Ktoś pośpiesznie otwiera książeczkę by zrobić rachunek sumienia, są też pewnie tacy, którzy przypomnieli sobie o zaległej pokucie, i próbują ja nadgonić. Są wreszcie w tym kolejkowym kotle także tacy, którzy chyba pomylili miejsce. Przyszli do domu, który jest im całkowicie obcy (i bynajmniej nie dlatego, że to nie ich kościół parafialny). Przyszli do obcego domu, bo dawno w takim domu nie byli, kręcą się, rozmawiają, śmieją w grupce przyjaciół z którymi oczekują na spotkanie z Panem... no właśnie... czy oni zrozumieją że oto przychodzi Pan?
I jeszcze jedno zza tej kratki Ci powiem Drogi Czytelniku...
Właśnie niedawno sobie to przypomniałem...
W roku kapłańskim, ustanowionym przez papieża Benedykta, spowiedź jest darem nie tylko dla Ciebie, ale staje się także darem dla spowiednika, bo wyjątkowo w tym roku, każdy ksiądz, który z wiarą i zaangażowaniem spowiada, może sam dla siebie zyskać odpust zupełny. To taki bonus, gdy ucieszysz się łaską czyjegoś powrotu do Boga i jeszcze coś pozostaje dla Ciebie.

sobota, 19 grudnia 2009

po nocy spowiedzi...

Nie wiem jak ze strony spowiadających się to wyglądało, ale z perspektywy konfesjonału, niesamowite zaskoczenie i wielka radość.
Bardzo dziękuję wszystkim którzy skorzystali, z tej okazji.
Modliły się za nas siostry z Mariówki, za co im serdecznie dziękuję.
Przyznam, że nie było łatwo. Osobiście nie lubię demonizować, ale chyba diabeł próbował do końca zamieszać. Odczuwający jakieś wyjątkowe zmęczenie współbracia, niezrozumiałe osłabienie, chyba to wszystko miało nas zdezorganizować i utrudnić posługę w konfesjonale. Ostatecznie chyba się udało.
Nie wiem, czy wolno mi to już zdradzić, ale zastanawiamy się nad spowiedzią w środę (przed Wigilią) do godz. 22.00, tym razem z myślą o powracających z zagranicy.
Zaczyna się gorący okres spowiedzi, dlatego wszystkich, którzy już odbudowali swoje relacje z Panem, zapraszam do modlitwy za tych, którzy jeszcze tego nie zrobili.
x. mat

czwartek, 17 grudnia 2009

4 słowa o rachunku sumienia

Temat jak rzeka, zatem na początek krótko: 4 słowa,
a właściwie 4 grupy pytań jakie warto postawić sobie robiąc rachunek sumienia:
1. pytania o spowiedź, jej miejsce w moim życiu, jaka była ta ostatnio odprawiona? czy było to doświadczenie spotkania z Jezusem, który okazuje miłosierdzie? ile czasu minęło od spowiedzi? czy była ważna? jak wyglądało moje zadośćuczynienie? naprawienie zła, krzywd? co się zmieniło w moim życiu? dlaczego?
2. pytania o moją relację z Bogiem, Jego miejsce w moim życiu? o czas dla Boga? co kryje się dla mnie za słowami: wiara, nadzieja i miłość? jak to wygląda w praktyce?
3. pytania o relację z ludźmi, zaczynając od najbliższych, a kończąc na tych, których spotkałem może tylko raz, "przypadkiem"; pytania o spełnianie obowiązków, o dawanie świadectwa
4. pytania o relację wobec siebie, o formację, troskę o rozwój, o dojrzałość i odpowiedzialność moich decyzji,...

w rachunku sumienia warto (może na samym początku) zobaczyć dobro, które Bóg czyni w moim życiu, ucieszyć się nim i podziękować za nie Bogu i ludziom

zdaję sobie sprawę, że to bardzo ogólne potraktowanie tematu, ale liczę, że Państwo dopowiecie konkrety

poniedziałek, 14 grudnia 2009

dopowiedzenie małe

Śledzę z uwagą posty roiwika i komentarze PT Internautów - jestem pod wrażeniem - dużo trafnych uwag i dobrych pytań. Zebrało mnie w końcu na odwagę :) i pozwalam sobie dopisać małą podpowiedź dla spowiadających się, kiedyś dla mnie była pomocna: jeśli szukasz rady, rozwiązania,... i liczysz na spowiednika, dlaczego mu o tym nie powiedzieć? "Proszę księdza, ta sprawa spędza mi sen z powiek, nie wiem jak się za nią zabrać - proszę o pomoc!" To jasny sygnał dla spowiadającego, że penitent chce "czegoś więcej", że słucha i nie jest mu wszystko jedno co usłyszy. Daje to nadzieję, że nawet spowiednik znany z dość ogólnych nauk, spróbuje przy tej konkretnej sprawie chwilę się zatrzymać. Polecam wypróbowanie tego dość prostego sposobu :)
A może macie Państwo jakieś swoje metody "zainteresowania" spowiednika ważnym dla Was tematem?

niedziela, 13 grudnia 2009

Śmierć


Dzisiaj, tj. 13 grudnia 2009 przed godziną 22gą w wieku 67 lat zmarł w naszym klasztorze ks. Stanisław Jura, były Przełożony Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri w Tarnowie.

Ks. Stanisław Jura ur. 17.X. 1942r. w Anielinie (diec. radomska). Wstąpił do Kongregacji 18.IX.1960r. Święcenia diakonatu otrzymał 1.IV.1966 w Tarnowie. Wyświęcony na kapłana 31.V.1966 r. na Świętej Górze w Gostyniu (diec. poznańska). Ks. Stanisław pracował w kongregacjach na Świętej Górze, Poznaniu i Tarnowie.

Był cenionym misjonarzem, rekolekcjonistą i spowiednikiem wielu zgromadzeń żeńskich.

Dobry Jezu a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie!

sobota, 12 grudnia 2009

Noc spowiedzi



Nasza filipińska propozycja dla wszystkich, którzy bez pośpiechu,w skupieni i ciszy chcą przeżyć Sakrament Pokuty.
Na razie tylko kilka godzin późnego wieczoru, ale jeżeli okaże się to trafne, przygotowujemy się na więcej.

Technika w sakramencie pokuty

Tym razem żart, dla wszystkich zwolenników spowiedzi przez internet i innych nowinek technicznych. Niestety wersja angielsko hiszpańska ;)

czwartek, 10 grudnia 2009

Videoprzewodnik

A co sądzicie o tym?
Może potrzeba takich videoprzewodników o spowiedzi?

Radość spowiadania

Ktoś z komentujących poprzedni post sprowokował to wynurzenie. Wiec wybacz Drogi czytelniku, ale nie potrafiłem się oprzeć pokusie odpowiedzi. A jak mawiał pewien bardzo stary ksiądz, najlepszą formą walki z pokusą jest jej zaspokojenie. ;) (uprzedzam, że to nie jest nauka Kościoła w tej materii).

Czasem spowiadanie jest udręką. Szczególnie, gdy po kilku godzinach w szkole, i jeszcze jakichś innych obowiązkach, trzeba usiąść i z pełną empatią wysłuchiwać tych, którzy przychodzą.
Ale są też chwile prawdziwej radości.
osobiście przeżywam je wtedy gdy drży konfesjonał, kiedy wyraźnie widać, że po wielu latach, albo po wielu moich staraniach, ktoś wraca. Kiedy trzeba zapiąć pasy bezpieczeństwa i założyć spadochron, bo wiadomo, że ktoś kto przychodzi bardzo to przeżywa. Po takiej spowiedzi jest radość. Prawdziwa, ekstatyczna, wznosząca radość.

środa, 9 grudnia 2009

Tajemnica

Tym razem słów kilka o tajemnicy spowiedzi.

Przyznam, że był to jeden z najciekawszych tematów w ramach studium pastoralnego przygotowującego do spowiadania.
Gdy jeszcze o spowiadaniu nie miałem zielonego pojęcia, zaskoczyło mnie jak potężne obwarowania strzegą tajemnicy spowiedzi.
Np.
Zadając pokutę spowiednik, nie może zadać czegoś co sugerowałoby, jakie grzechy zostały popełnione.

Tajemnica spowiedzi obowiązuje spowiednika nie tylko wobec innych ludzi, ale nawet wobec samego penitenta. Ani słowem, ani spojrzeniem, ani zachowaniem spowiednik nie może zdradzić wobec tego, kto się u niego spowiadał, że zna jego grzechy. Spowiednikowi nie można wracać, nawiązywać do grzechów usłyszanych w spowiedzi nawet gdyby rozmawiał ze swoim penitentem prywatnie i bez świadków. (np. w ramach kierownictwa duchowego).
Spowiednik nawet przed samym sobą jest zobowiązany zrobić wszystko by zachować w swoim sposobie myślenia tajemnicę spowiedzi (nie powinien wracać do grzechów, które usłyszał i rozważać ich w odniesieniu do konkretnych osób).
Gdyby nie udzielał rozgrzeszenia, musi zrobić wszystko by ukryć ten fakt (np. udzielić błogosławieństwa na koniec), tak by stojący w kolejce, czy inni ewentualni świadkowie, nie zorientowali się ze dana osoba mogła nie otrzymać rozgrzeszenia.

I jeszcze jedno zaskoczyło mnie gdy jeszcze nie byłem księdzem. Penitent (spowiadający się) może o swoich grzechach mówić do woli, może się nawet nimi chwalić. Może też spokojnie mówić o tym co usłyszał w konfesjonale. Spowiednikowi tego nie wolno nigdy.
"Niesprawiedliwość" - myślałem wówczas, ale dziś widzę jak bardzo tajemnica sakramentu pokuty gwarantuje jego skuteczność. Chociaż to niekiedy bardzo trudne.

Jak zwykle, czekam na pytania, i przemyślenia.
x. mat

wtorek, 8 grudnia 2009

A za pokutę...

"Proszę kupić żonie kwiatek i spróbować ją zaskoczyć życzliwością.
Sakramentalna pokuta. Ma służyć przede wszystkim pogłębieniu więzi z Bogiem, utrwaleniu nowej relacji, jaką nawiązaliśmy przez spowiedź, utwierdzeniu postanowionej poprawy. Ale czy tak rzeczywiście jest?
Często słyszę pytania: Czy ksiądz daje ciężkie pokuty?, bo jak tak to do księdza do spowiedzi nie pójdę" (cytat za jednym z moich uczniów), albo stwierdzenie w stylu: "ja to mam takie grzechy, ze za pokutę to chyba będę musiał/a iść piechotą do Rzymu".
Te dwa stwierdzenia dobrze obrazują najczęstsze podejście do sakramentalnej pokuty (rozumiemy przez ten termin nałożoną przez spowiednika formę zadośćuczynienia Panu Bogu).
1. Podejście pierwsze.
Żeby tylko było łatwo i stosunkowo bezboleśnie. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu, jakaś litania, albo dziesiątek różańca. Jednym słowem... aby tylko mieć z głowy. Tylko czy to jest rzeczywista postawa pokutna? Jak dopatrzeć się tutaj chęci zbliżenia się do Boga, rzeczywistego odwrócenia się od dotychczasowych grzechów, od sposobu życia do jakiego przywykliśmy. Gdzie wtedy nowość, jaką daje sakrament pokuty?
2. Podejście drugie.
Moja pokuta musi być ciężka, bo bardzo nagrzeszyłem/am. Albo... jak ten ksiądz mógł mi zadać taką pokutę? Przecież wcale nie miałam/em takich znowu ciężkich grzechów. Mój kolega/koleżanka dostali od innego księdza tylko...
Jawna niesprawiedliwość.
Rzeczywiście osądzanie grzechów nie jest łatwe, podobnie jak zadawanie pokuty. Ba, trzeba powiedzieć, ze nieraz pojawia się myśl w spowiedniku, czy aby zadaje słuszna pokutę: nie za małą, ani zbyt wielką. Wszystkim niezadowolonym mogę w tym momencie chyba poradzić jedno: pokorne poddanie się zewnętrznemu osądowi. Pomodlić się przed spowiedzią o dobrego spowiednika, o jego mądre podejście, właściwy osąd i pomocną radę, także adekwatną pokutę.

I kilka ogólnych uwag na koniec...
Spowiednik powinien nałożyć pokutę, taki ma obowiązek. Może jednak wziąć pokutę na siebie. I jeżeli poważnie traktuje swoje zadania, to zawsze współpokutuje z penitentem, takie jego zadanie. Składać swoje życie wraz z Chrystusem za życie świata.
Pokuta powinna być adekwatna do popełnionych grzechów. Nie wolno za grzechy ciężkie zadać zbyt łatwej pokuty i odwrotnie. Aczkolwiek osąd co do tego jaka powinna być pokuta zależy od wielu czynników: kondycji penitenta, żalu jaki okazuje, dotychczasowej praktyki spowiedzi itd.
Pokuta musi być możliwa do spełnienia. Nie można zadać pielgrzymki do Częstochowy na kolanach osobie chorej.Penitent powinien zasygnalizować, gdy wie że nie będzie w stanie z jakichś względów spełnić zadawanej pokuty (ksiądz może zawsze ją zmienić).
Pokutę należy odprawić. Przed kolejną spowiedzią. Jeżeli tego nie zrobimy, przy kolejnej spowiedzi należy to wyznać. Ksiądz albo zmieni pokutę, albo wyznaczy nową, albo poleci odprawić zaległą.

O pokucie można zapisać całe strony. Z mojej strony na razie tyle. Zapraszam do komentowania i stawiania pytań, chętnie odpowiem na nie zgodnie z moją wiedzą, ewentualnie odeśle do właściwej literatury.
Zachecam też do odwiedzania naszej strony internetowej: www.filipini.eu
pozdrawiam x. mat

wtorek, 1 grudnia 2009

O słuchaniu nauk w konfesjonale

Trochę obawiam się zamieszczenie tej myśli, ale ważna ona i dlatego zaryzykuję.
Na początek taka przypowieść. Zmyślona, ale przekazująca istotę.
Siedzę sobie w konfesjonale, przychodzi penitent/penitentka, wyznaje szczerze swoje grzechy, żałuje za nie... i tu zaczyna się moja rola... NAUKA DLA PENITENTA.
Często penitent ów, klęcząc, przykładnie słucha moich wypocin (efektu mizernej współpracy z Duchem Świętym), co raz potakuje, nawet mówi: "tak, tak", "dobrze". Aż tu zaśwituje mi w głowie chęć dialogu (uwierz Drogi Czytelniku, dla księdza nie łatwe to zadanie). I tu zaczyna się katastrofa, po pierwszym pytaniu już wiem że mój penitent kompletnie mnie nie słuchał. Pytanie ratunkowe, próba nawiązania kontaktu... NIC. Klapa... Poddaję się więc zadaję pokutę, w nadziei, że potwierdzenie po jej otrzymaniu oznacza zrozumienie i akceptację... a potem burza myśli w głowie: "To może się nie starać. Może lepiej postukać jak dzięcioł, odklepać to siedzenie w konfesjonale, żeby tylko było, żeby kolejka się skróciła szybko.
Może powiesz Drogi Czytelniku, Czytelniczko. Słuchasz TY nauki spowiednika? A jeżeli tak ile z tego zapamiętujesz? stosujesz zasłyszane porady w swoim życiu. Czy kiedykolwiek zaskoczyła Cię usłyszana nauka. Poraziła pozytywnie?
Tylko błagam bez Gorzkich Żali. Użyjmy tego miejsca, jako forum do doskonalenia przezywania sakramentu pokuty. Bo ja ksiądz, przezywam go razem z Tobą, chociaż po drugiej stronie kratki.
x. mat

poniedziałek, 30 listopada 2009

Kierownictwo Duchowe

W komentarzu do poprzedniego posta, pojawiła się interesując kwestia kierownictwa duchowego. Postaram się w najbliższym czasie napisać kilka słów na ten temat. Ale teraz na gorąco stawiam pytanie: Czy korzystałeś, lub korzystasz Drogi Czytelniku z kierownictwa duchowego? Jakie są twoje doświadczenia w tej kwestii?
1. Czy łatwo znaleźć stałego spowiednika vel kierownika duchowego?
2. Jakie korzyści odnosisz z korzystania z posługi stałego spowiednika lub kierownika duchowego?
3. Co jest najtrudniejsze w korzystaniu z kierownictwa duchowego?

Dużo pytań, ale na bazie pytań można budować pole do dyskusji. Nie bój się zatem komentować! to bardzo proste. kliknij KOMENTARZ na końcu posta i pisz co myślisz na dany temat.
Stwórzmy wspólnie przewodnik po spowiedzi. Dla mnie, dla Ciebie i tych którzy ten blog czytają.
pozdr. x. mat

sobota, 28 listopada 2009

Konfesjonał

Miejsce sprawowania Sakramentu pokuty, niewatpliwie nie jest obojętne.
Kościół prawnie zagwarantował każdemu penitentowi, który chce sie wyspowiadać, możliwość spowiedzi "przez kratkę". Tzn. nikomu tak sprawowanej spowiedzi nie można odmówić.
Miałem jednak okazję spowiadać w takich miejscach, (np. w Anglii), gdzie kratki nijak znaleźć nie można było. Ot, konfesjonał to poprostu pokój, w którym znajdują się dwa krzesła, czesto przy stoliku. Troche jak w kawiarni, tylko znacznie gorzej wyposażonej. Cóż, przyznam, że spowiadanie w takim miejscu do najłatwiejszych nie należy. A co Ty sądzisz na ten temat Drogi czytelniku?
Czy kształt konfesjonału ma wpływ na sposób przeżywania spowiedzi? Moze podzielisz się swoimi doświdczeniami różnych "wynalazków spowiedniczych"?
Zapraszam do syskusji przez dodawanie komentarzy, i przesyłanie swoich opinii.

wszystkich czytajacych pozdrawiam
x. mat

McKościół?

A gdyby tak filipinów zareklamować ;>