wtorek, 8 grudnia 2009

A za pokutę...

"Proszę kupić żonie kwiatek i spróbować ją zaskoczyć życzliwością.
Sakramentalna pokuta. Ma służyć przede wszystkim pogłębieniu więzi z Bogiem, utrwaleniu nowej relacji, jaką nawiązaliśmy przez spowiedź, utwierdzeniu postanowionej poprawy. Ale czy tak rzeczywiście jest?
Często słyszę pytania: Czy ksiądz daje ciężkie pokuty?, bo jak tak to do księdza do spowiedzi nie pójdę" (cytat za jednym z moich uczniów), albo stwierdzenie w stylu: "ja to mam takie grzechy, ze za pokutę to chyba będę musiał/a iść piechotą do Rzymu".
Te dwa stwierdzenia dobrze obrazują najczęstsze podejście do sakramentalnej pokuty (rozumiemy przez ten termin nałożoną przez spowiednika formę zadośćuczynienia Panu Bogu).
1. Podejście pierwsze.
Żeby tylko było łatwo i stosunkowo bezboleśnie. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu, jakaś litania, albo dziesiątek różańca. Jednym słowem... aby tylko mieć z głowy. Tylko czy to jest rzeczywista postawa pokutna? Jak dopatrzeć się tutaj chęci zbliżenia się do Boga, rzeczywistego odwrócenia się od dotychczasowych grzechów, od sposobu życia do jakiego przywykliśmy. Gdzie wtedy nowość, jaką daje sakrament pokuty?
2. Podejście drugie.
Moja pokuta musi być ciężka, bo bardzo nagrzeszyłem/am. Albo... jak ten ksiądz mógł mi zadać taką pokutę? Przecież wcale nie miałam/em takich znowu ciężkich grzechów. Mój kolega/koleżanka dostali od innego księdza tylko...
Jawna niesprawiedliwość.
Rzeczywiście osądzanie grzechów nie jest łatwe, podobnie jak zadawanie pokuty. Ba, trzeba powiedzieć, ze nieraz pojawia się myśl w spowiedniku, czy aby zadaje słuszna pokutę: nie za małą, ani zbyt wielką. Wszystkim niezadowolonym mogę w tym momencie chyba poradzić jedno: pokorne poddanie się zewnętrznemu osądowi. Pomodlić się przed spowiedzią o dobrego spowiednika, o jego mądre podejście, właściwy osąd i pomocną radę, także adekwatną pokutę.

I kilka ogólnych uwag na koniec...
Spowiednik powinien nałożyć pokutę, taki ma obowiązek. Może jednak wziąć pokutę na siebie. I jeżeli poważnie traktuje swoje zadania, to zawsze współpokutuje z penitentem, takie jego zadanie. Składać swoje życie wraz z Chrystusem za życie świata.
Pokuta powinna być adekwatna do popełnionych grzechów. Nie wolno za grzechy ciężkie zadać zbyt łatwej pokuty i odwrotnie. Aczkolwiek osąd co do tego jaka powinna być pokuta zależy od wielu czynników: kondycji penitenta, żalu jaki okazuje, dotychczasowej praktyki spowiedzi itd.
Pokuta musi być możliwa do spełnienia. Nie można zadać pielgrzymki do Częstochowy na kolanach osobie chorej.Penitent powinien zasygnalizować, gdy wie że nie będzie w stanie z jakichś względów spełnić zadawanej pokuty (ksiądz może zawsze ją zmienić).
Pokutę należy odprawić. Przed kolejną spowiedzią. Jeżeli tego nie zrobimy, przy kolejnej spowiedzi należy to wyznać. Ksiądz albo zmieni pokutę, albo wyznaczy nową, albo poleci odprawić zaległą.

O pokucie można zapisać całe strony. Z mojej strony na razie tyle. Zapraszam do komentowania i stawiania pytań, chętnie odpowiem na nie zgodnie z moją wiedzą, ewentualnie odeśle do właściwej literatury.
Zachecam też do odwiedzania naszej strony internetowej: www.filipini.eu
pozdrawiam x. mat

11 komentarzy:

  1. Strach przed samą spowiedzią jest raczej normalny. Jeśli ktoś boi się wyznać grzechy a jednak stoi w kolejce pod konfesjonał, to znaczy, że coś chce w sobie przełamać, przerwać. Ale musi ksiądz przyznać, że często ludzie boją się tego sakramentu ze względu na spowiednika. Są i tacy, co przez naście lat nie byli u tego sakramentu, bo ksiądz "zraził" ich w konfesjonale. Ludzie zagubieni często potrzebują wstrząsu, ale czasem po prostu rozmowy, a nie nagonki. Co Wtedy trzeba robić...? Najłatwiej idzie się do księdza, który da 3 zdrowaśki i stuk puk w drewienko, ale czy to nie będzie uciekanie od czegoś? Może ksiądz coś na ten temat napisać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cieszę się Twoim (powyższym) komentarzem.
    Co zrobić, gdy ktoś się zraził i... długo mu zeszło...?

    Może banalnie zabrzmi, ale przede wszystkim nie liczyć na przypadkowego księdza. Tzn. nie wybierać na spowiedź po latach czasu najbardziej gorącego, gdy kolejki sięgają kilku kilometrów.
    Lepiej wybrać jakiś spokojniejszy czas, w ciągu tygodnia itd.
    Po drugie trzeba się pomodlić przed taką spowiedzią po latach o znalezienie dobrego spowiednika i pomoc Ducha Świętego, żeby spowiedź była dobra, oraz o odwagę.
    Po trzecie radziłbym upatrzyć sobie księdza, bo to czy jego postawa nas zachęca, czy paraliżuje, też nie jest bez znaczenia.
    I najważniejsze na koniec. Tak naprawdę sakrament pokuty przezywa się najbardziej przed przystąpieniem do wyznania grzechów. Dobry rachunek sumienia, żal za grzechy, postanowienie poprawy, szczera spowiedź. Kolejność nie jest przypadkowa.
    Nie wiem czy to wyczerpuje temat?
    x. mat

    OdpowiedzUsuń
  3. No faktycznie kolejność przypadkową być nie może. Nigdy żaden ksiądz mnie nie "zrazi" do sakramentu, ale przygotowywuje sie od 2 lat do takiej poważnej spowiedzi, bardziej wyczerpującej rozmowy, ale chyba właśnie boję się tego, co ksiądz w tej sytuacji mi powie. Jak będzie się zachowywał, w końcu sam jest człowiekiem. Wiadomo, że spowiedź to nie pogawędka ze spowiednikiem, ale oczyszczenie serca przed Bogiem i nie wiem czemu to się dzieje. Zwykle kończyło się wielkimi chęciami i hmmm taką "standardową" spowiedzią. Nie mniej jednak postaram się zdobyć na taką spowiedź z tymi wskazówkami o jakich ksiądz tutaj pisze... Dziękuję.
    Chyba wybiorę się na łowy, coby dobrego spowiednika upatrzec ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze dopowiedzenie niewielkie.
    Może warto pomyśleć o "umówieniu się" na spowiedź z konkretnym księdzem "po godzinach" nie koniecznie spowiedź taka musi odbywać się w konfesjonale. Może to być rozmownica w klasztorze, kaplica domowa. Możliwości jest sporo. Taka spowiedź może wtedy też nosić znamiona rozmowy, wiązać się z jakąś poradą duchową itp. Aczkolwiek z zaznaczeniem, ze to coś zupełnie innego od rozmowy z psychoterapeutą.
    Może potrzeba poprzedzić taką spowiedź rozmową duchową. Sam nie wiem, ale warto próbować.
    pozdrawiam x. mat

    OdpowiedzUsuń
  5. A czy Wy – Filipini jesteście na tyle „dostępni” czasowo, że można się umówić na taką indywidualną spowiedź poza konfesjonałem lub poza spowiedzią, która odbywa się przed Mszą św.? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak oczywiście. Zapraszam, kiedy tylko potrzeba. Najlepiej skontaktować się z konkretnym księdzem. Jeżeli potrzeba ułatwię kontakt. Proszę pisać na gg lub mail podany na naszej stornie internetowej www.filipini.eu

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi również bardzo podoba się pomysł z indywidualną spowiedzią i myślę,że z niego skorzystam. Filipini to naprawdę bardzo fajni księża. Gratuluję x.mat świetnie prowadzonego blogu :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. myślę ze gratulacje przedwczesne, ale bardzo miło mi słyszeć takie opinie.
    Zachęcam do wypowiadania się komentowania itd. Niech to będzie wspólne dzieło. Ja też się tutaj wiele uczę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe, jak to Wasze przedsięwzięcie się rozwinie... Trochę kuleje ta księży dostępność dla równie jak Wy, zabieganych ludzi. Cóż, powodzenia życzę, choć nie dowierzam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Również napiszę kilka słów o moich doświadczeniach ze spowiedzią i pokutą. Uważam, że nie jest lekko trafić w konfesjonale na dobrego spowiednika, czyli takiego, który nie tylko odstuka człowieka, ale będzie choć trochę zainteresowany np. okolicznościami w jakich popełniłem jakiś grzech itp. Mógłbym wtedy najnormalnie w świecie trochę podyskutować sobie z księdzem, może spróbować wytłumaczyć się z tego i owego, albo po prostu wysłuchać porady księdza - ale praktycznej ludzkiej, a nie wyklepanego wierszyka - "bądź lepszy, módl się itp". Czasem spowiadając się miałem wrażenie, że to ksiądz odbębnia spowiedź bardzo urzędowo. Takie sakramenty przechodzą bez echa i w zasadzie natychmiast są zapominane.
    Ale oczywiście mam też bardzo dobre wspomnienia ze spotkań w konfesjonale. I wcale nie były to łatwe i lekkie spowiedzi, lecz dzięki właśnie zaangażowaniu księdza w próbę dotarcia do mnie, dzięki rozmowie i udzielonym wskazówkom uważam je za bardzo udane. Wtedy odchodzę od konfesjonału kilka kilo lżejszy;).
    Teraz o pokucie. W moim życiu zdecydowana ilość otrzymanych pokut za grzechy to standardy, każdy wie o co chodzi. Odklepane, zero wrażeń. Ale podczas bodajże ostatniej spowiedzi ksiadz mnie zaskoczył, gdy spytał, czy miałbym ochotę przeczytać sobie Ewangelię św.Łukasza. Pomyślałem sobie.. kurcze nieciekawie. Ale dopiero po kilku dniach wieczornego czytania stwierdziłem, że Ewangelię czyta się niemal jak książkę przygodową. Wstyd się przyznać, ale dotychczas przez trzydzieści parę lat nigdy w ten sposób nie czytałem Pisma Świętego. Była to dla mnie chyba najcenniejsza pokuta jaką otrzymałem.
    Na koniec jeszcze dodam, że zapowiedź zorganizowania nocy spowiedzi to świetny pomysł, może nie o 2giej w nocy, ale wcześniej na pewno skorzystam;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Do napisania komentarza skłoniło mnie ważne wydarzenie w życiu mojej wnuczki, mianowicie w tym roku przystąpiła do I Komunii Św. Ogromnie emocjonalnie podchodziła do sakramentu pokuty, nie mogła spać, bardzo sie denerwowała, dopiero po moim przyznaniu sie ,że podobnie jak ona bałam sie spowiedzi i musiałam się wspomóc ściągawką grzechów na kartce, wnuczka odetchnęła z ulgą i w tajemnicy przed resztą rodziny napisała sobie grzechy i uczyła się ich na pamięć.Oczywiście przy konfesjonale o kartce zapomniała.Ale nie tym chcę sie podzielić lecz postawą kapłana wobec tego dziecka niezwykle wrażliwego i nieśmiałego. Jako pokutę polecił mojej wnuczce stanąć przed lustrem , przyjrzeć sie sobie dokładnie i pomyśleć , czy wszystko czym Pan Bóg ja obdarzył jej samej sie podoba, nawet czy jest zadowolona ze swojego nosa , uszu, oczu, a jeśli odpowie sobie,że tak akceptuję to jaka jestem, to niech podziękuje Panu Bogu za dar stworzenia jej takiej jaka jest .Wnuczka odeszła od konfesjonału radosna , lekka jak piórko i jak sama powiedziała: babciu ważę o 4 kg mniej! Dziś wiem,że dziecko nie będzie mieć urazu przed spowiedzią i lęku,że bedzie skarcona za złe postepowanie.
    Dziękuje za wspaniałą tematykę bloga i pozdrawiam wszystkich autorów.Babcia B.

    OdpowiedzUsuń