środa, 17 lutego 2010

10/3 ...czyli Dies Domini








...można świętować Dzień Pański nie wychodząc z domu...

44 komentarze:

  1. Niby przekaz jasny ale... zaskakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwszym zdjęciu wnioskuję, że zostały one zrobione w Anglii. Aczkolwiek nie wiem czy mam rację. Może Ksiądz coś więcej napisze na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. do m.m: bardzo prawdopodobne, że to Wyspy; nie znam miejsca, ale to smutne ogromnie, że trzeba sprzedawać puste kościoły - czy to przyszłość Kościoła w Europie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Myslalam,ze to prowokacja z Ksiedza strony i nie chcialam psuc "zabawy":).
    Tak to Anglia.Kosciol nazywal sie
    St.Nicholas Church i powstal okolo 1792 roku w Northumberland,a od roku 1984 oficjalnie stal sie 'tylko' budynkiem i teraz to "dom"...
    Jest podobno strona internetowa z lista takich budynkow koscielnych do kupienia.Jezeli obok jest cmentarz ludzkie szczatki musza byc wydobyte i pochowane w innym miejscu.Ale mozna sobie tez zazyczyc,aby wszystko pozostalo nienaruszone...i zapraszac gosci w lecie na grilla,a jesienia na Wszystkich Swietych?Przepraszam,zart nie na miejscu,ale ludzka wyobraznia nie ma granic...

    Doczytalam:)
    http://www.telegraph.co.uk/property/3364103/Church-conversion-Faith-hope-and-clarity.html

    OdpowiedzUsuń
  5. do Emocja: dziękuję, zapomniałem gdzie to namierzyłem; teraz wygląda to i brzmi jeszcze gorzej...
    Kamil też jest zachwycony

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, to nie cmentarz zamiast ogródka jest najstraszniejszy. Tylko ta "drobna" zamiana ról: kościół- przyjemny i szykowny apartament. Czy już tak nisko upadliśmy? Gdzie nasze poczucie świętości miejsca?
    I raczej wątpię, by mieszkańcy cieszyli się, że mogą w domu świętować Dzień Pański.
    Mocny, ale dobry punkt wyjścia do analizy III Przykazania.
    Kamil

    OdpowiedzUsuń
  7. ...podobne oferty mieszkan do wynajecia widywalam w poboznej Irlandii. To nie nasza wina, ze do kosciolow nie ma kto chodzic, ale moze lepiej bylo by tam zrobic galerie, albo jakies muzeum?
    Ja nie mogla bym miec kuchni w okolicach zakrysti:)
    ...pozdrawiam z krainy deszczowcow :)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Kto otrzymał łaskę wiary w zmartwychwstałego Pana, z pewnością rozumie znaczenie tego dnia, jakie ma w całym tygodniu i przeżywa go z głębokim wzruszeniem, które św. Hieronim wyraził słowami: «Niedziela to dzień zmartwychwstania, to dzień chrześcijan, to nasz dzień»"

    - cytat pochodzi z Listu apostolskiego Jana Pawła II o świętowaniu niedzieli -

    czy niedziela rzeczywiście wywołuje w nas głębokie wzruszenie?
    czy jest to nasz dzień?

    OdpowiedzUsuń
  9. "była bogini"18 lutego 2010 18:36

    Myślę, że jakby do Anglii pojechało kilku Filipinów tarnowskich to napewno cośby wymyślili ;)
    Pisze ksiądz czy niedziela rzeczywiście wywołuje w nas głębokie wzruszenie?
    czy jest to nasz dzień? ....
    No cóz ... dla mnie "obecnie" niedziela to dzien wolny od pracy i odpoczynek od codziennosci "połączony" z uczestnictwem we Mszy Św.Chociaz ja uczestnicze w niej w troszke inny sposób niż wiekszosc - Po prostu nie potrafie skupić na tym co sie dzieje w kosciele - wiec modle sie "stojąc" - jest to tzw wydaje mi sie modlitwa samą obecnością... Pewnie nie każdy to zrozumie nio ale... Dla mnie najważniejsze jest to, że jestem na Mszy Sw a nie opuszczam jej ... Przyznam się ,że zazdroszcze osobom które obok mnie stoją i widać po nich takie pełne zaangażowanie ... Po mnie to pewnie widać że jestem myślami w Tatrach :) .
    Na szczescie ja mam zawsze wolna niedziele od pracy (hip hip hura ;) ) ale mam znajomych którzy pracuja w niedziele i jak ich keidyś zapytałam jak oni to :wytrzymuja" to mi odpoweidzieli ze dla nich jest to kolejny dzien tygodnia rozniacy sie tylko tym , iz jeszcze musza znaleleżć czas na Msze Św ......
    Na koniec małe pytanko: kiedys mialam przyjemnosc sluchac audycji radiowej o tzw robieniu zakupów w niedziele i tam jeden ksiadz powiedział ze ci co chodza w niedziele do galerii , robia zakupy to maja grzech i ten redaktor zadał pytanie że przeciez niektórzy pracuja do wieczora 6 `dni w tygodniu i tio jest jedyny dzien w którym moga spokojnie je zrobic na to ten ksiadz ze powinni szukać innej pracy... Tak niby proste ale w rzeczywistoci wiemy jak to wyglada nie jest łatwo znależć dobra prace ludzie maja na utrzymaniu rodziny itp jezeli rzeczywiscie jest tio jedyny dzien w którym ktos moze zrobic te zakupy i znajdzie tez czas na uczestnictwo we Mszy Św nio to wg mnie nie ma grzechu ... Jestem ciekawa co ksiadz na to? ;) pozdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Dom w kościele to nic w porównaniu z umieszczonym w kościele pubem... To zjawisko w Anglii jest jeszcze częstsze.
    A niedziela nic w nas nie wywołuje. Niestety. Owszem, to jest nasz dzień- na odpoczynek. Chociaż też coraz rzadziej.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Pamietaj,abys..."
    Czy uczestnictwo w niedzielnej Mszy Sw. moze trwac okolo 4 godzin? Tylko jedna Msza,zwykla niedziela,zadne swieto i 4 godz. z calego dnia...Tak,moze...
    Pobudka okolo 5 nad ranem,wyjscie z domu i polna drozka dojscie do troche wiekszej drogi,potem skroty,sciezynka,idzie sie 'gesiego',po jednej stronie pola,po drugiej urwisko,krzaki i w dole rzeka,przejscie przez zapore i dojscie do glownej asfaltowej drogi,pol godziny marszu,a potem pod gore przez las i jestesmy na miejscu.Malutki,drewniany kosciolek,godzina moze 6:30 rano."Godzinki" juz sie zaczely.Msza Sw. o godz 7:00,potem ta sama droga powrotna i okolo godz 9:30 mozna siasc do sniadania. Niewazne,czy mam 6,10,czy 14 lat,czy jest cieplo,czy pada deszcz.Nigdy nie osmielilabym zapytac sie,czy moge dzisiaj nie isc do kosciola.I tak cale wakacje,tyle lat...
    Wakacje u Dziadkow to najpiekniejsze wspomnienia:) Czy teraz potrzeba mi 4 godz,czy musze isc pieszo kilka kilometrow,czy w kazda niedziele ide...

    Lubie tu zagladac...Ksiadz mi przypomina,ten blog mi przypomina o tym co wazne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie, gdy nie ma pełnej wolności popełnianego czynu złego, nie mamy do czynienia z grzechem ciężkim. Czasem istnieje obiektywna przeszkoda w zmianie pracy i wtedy nie można od kogoś kto ma np. utrzymać rodzinę - oczekiwać, że zmieni pracę i będzie robić zakupy po nocach. Stąd ta opinia wyrażona w mediach wydaje mi się nieco za ostra. Ale zastrzegam, że wszystko zależy od okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  13. "była bogini"19 lutego 2010 09:07

    No wlaśnie wszystko zalezy od okoliczności ...
    Nie byłabym soba gdybym nie dodała jakiejs pioseneczki ;) myslę ,że chetnie posłuchacie :) chyba mam bzika na tym punkcie hihi
    http://www.youtube.com/watch?v=NOiMR1-U7hc
    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziadek mojej koleżanki mówi, że niedziela bez mszy św. i rosołu :-) to nie jest niedziela. Jeśli chodzi o mnie to podzielam tę opinię w połowie, gdyż za rosołem nie przepadem.

    Ostatnio będąc właśnie w Anglii usłyszałam takie zdanie: Dlaczego się dziwię, że Polacy mieszkający tam rzadko uczęszczają na niedzielną mszę św? Skoro pracują 6 dni w tygoniu i niedziela jest dla nich jednynym wolnym dniem. Msze po polsku w niedziele odbywają się raz lub dwa razy i nie każdemu pasuje ich godzina. I myślę sobie, że u nas wygląda to troszkę inaczej w niedzielę mamy do wyboru kilka mszy, sama uczestniczę w niedzielnej mszy św. zwykle o tej samej porze, aczkolwiek były niedziele kiedy ostania wieczorna msza u Filipinów była jedyną, w której mogłam wziąć udział. Nie staram sie bronić tych ludzi, ale też uważam, że nie mam prawa ich oceniać nie będąc nigdy w ich sytuacji. Każdy z nas jest tylko człowiekiem i kiedyś "upada", ważne jest żeby umieć się z tego upadku podnieść. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. do Emocja: piękne wspomnienia! i ważne! potrzebne, niektóre do dzisiaj pachną...

    a jak to jest teraz? to już pytanie do wszystkich - "była bogini" napisała o modlitwie 'staniem w kościele' - czy macie Państwo jakieś swoje sposoby ożywienia udziału we Mszy św?

    OdpowiedzUsuń
  16. Raczej nie wyobrażam sobie takiego domu, w którym wylegując się na kanapie świętuję Dzień Pański...dla mnie czysta abstrakcja. I jakoś dziwnie odczuwam radość, że w Polsce jeszcze nie usłyszałam o takich rzeczach.

    OdpowiedzUsuń
  17. do m.m: zachwytów rosołem również nie podzielam :) a mam z tym pewne wspomnienia :)
    co do Mszy św. zagranicą - Kościół jest katolicki = powszechny, Msza św. po angielsku Polakowi nie zaszkodzi, udział w Niej może być trochę bardziej wymagający (jeśli zna słabo albo wcale nie zna języka); i tu nie chodzi o ocenianie, ale być może o odkrycie na nowo, głębiej czym jest Msza św.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja również przyznaję się do "stania" (jak "była bogini") na mszy niedzielnej. Niestety, nie czuję tego jakoś. Wiem, że powinnam, ale... No, właśnie. Słucham uważnie, pojawiają się wnioski, śpiewam, bo śpiewać w kościele uwielbiam, a tylko tu ludzie na głośne śpiewy nie zwracają uwagi:)I niby wszystko jest tak jak ma być, ale w środku jakaś pustka. Modlę się na tych moich mszach, żeby to się zmieniło. Zdarza mi się opuszczać niedzielne nabożeństwo- nadmiar obowiązków, wyjazdy- nie zawsze jest po drodze kościół, w którym się odprawia mszę. Jest to dla mnie przykre, sumienie dokucza. Ale z drugiej strony, jeśli nie trafię w niedzielę w dogodnym czasie na mszę, wchodzę do pustego kościoła. Chociażby na chwilę. Nie wiem, czy się to liczy, ale trochę pomaga. Z wielką ochotą i radością idę za to na mszę świętą w dzień powszedni. Spokój, mało ludzi, nie ma tłoku. I myśli jakoś sprawniej zebrać. Dziś rozpoczęły się nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Byłam, a jakże. Na Gorzkie Żale również, jak co roku, się wybieram, po części znów z powodu wolności śpiewu:) Tylko te niedziele coś nie bardzo...
    Na koniec ciekawskie pytanie do RAFa: co takiego Cię odrzuciło od tego rosołu?:) Moja ś.p. Babcia zawsze robiła w niedzielę do tego rosołu domowy makaron, krojony ręcznie. Lubiłam patrzeć z przestrachem kilkuletniej smarkuli, czy się przy krojeniu nie ciachnie w palec. Nigdy się to nie zdarzyło:)

    OdpowiedzUsuń
  19. do Ate: może nie chodzi o czucie? przynajmniej nie zawsze; czy koniecznie musimy coś przeżywać? doświadczać?
    śpiew to jest pomysł, choć pewno nie dla każdego :)

    a taki makaron też pamiętam i wielkie "oczy" w rosole, które dawały się połączyć łyżką w jeszcze większe... :) ale jeśli mam wybór - rosół przegrywa i już

    OdpowiedzUsuń
  20. Kamień z wielkim hukiem rąbnął mi z serca i przywalił w wielki palec u lewej stopy:) Czuję się niejako rozgrzeszona z tego niedzielnego "nieczucia". Właśnie to przeżywanie, doświadczanie, czy co tam jeszcze, wydawało mi się być nieodłącznym wyznacznikiem niedzielnych mszy. I z powodu jego braku sumienie mi warczało. Bo może we mnie coś nie bardzo, skoro nic się w czasie mszy nie dzieje? Ale widzę, że jednak jeszcze ze mną w porządku. No, w miarę. Widocznie czasem wystarczy po prostu być.
    Co do rosołu- nikt chyba nie lubi, jak coś ogromnymi żółtymi okami/oczami/oczyma łypie na niego intensywnie z talerza:) Ja tam wolę ogórkową, mniam:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. czasem trudno coś więcej z siebie wykrzesać poza obecnością, ale warto żeby to nie było regułą;
    można modlić się gestami, postawą ciała, jednym zdaniem z niedzielnej Ewangelii, słowem 'Amen' (zdaniem właściwie),...
    wydaje się, że możliwości jest nieskończenie wiele, a czasem niełatwo nawet na tę jedną się zdobyć...

    OdpowiedzUsuń
  22. domowy rosół u mamy to podstawa!
    a jeżeli może być coś lepszego to tylko grochówka;)
    to tyle w tym temacie

    OdpowiedzUsuń
  23. No prosze,duzy talerz pysznego rosolu i xkiler sie ujawnil.Popieram,bo jak mozna nie lubic rosolu:)? I jeszcze myslac o tym,jak byl gotowany: na kogucie,ktoremu Babcia rano po kosciele odrabala(no,moze zbyt drastycznie) uciela glowe,a jak kogut byl silny i sie wyrwal to jeszcze troche biegl bez tej glowy,a potem warzywka z ogrodka i...pycha;)

    A ja zdecydowanie wole te Msze sw. po angielsku.Nawet jak slowa nie rozumialam,to i tak wolalam.Na polskiej Mszy jest jakos tak ‘na bacznosc’.Co nie znaczy,ze na angielskich jest luz.Jest po prostu inaczej.Oczywiscie szanuje wybor tych,ktorzy szukaja zupelnie innej atmosfery.Ja sie akurat w takiej odnalazlam.Z Polski nie mam dobrych wspomnien (krzyczacy lub politykujacy Proboszcz np).
    Mamy na parafii takiego ksiedza,ktory tak pieknie celebruje Msze,ze az sie chce chodzic.Lubi zaskakiwac,tak pozytywnie oczywiscie.Podczas kazania wychodzi na kosciol,podchodzi do ludzi,podaje reke,klepie po ramieniu,czasem o cos pyta,spiewa.Szuka kontaktu z ludzmi,dialogu,chce widziec,ze nie przysypiaja,ze wiedza po co przyszli,ze nie sa znudzeni,ze go po prostu sluchaja.Pamietam,ze w Boze Narodzenie zaczal kazanie: "Narodzil sie Syn,Bozy Syn,nie moj..."
    A ja lubie miedzy innymi tu zagladac dlatego,ze nie zrobiliscie z tego blogu nudnej lekcji religii (pozdrawiam kreatywnych katechetow).Fajnie,ze sa ksieza z poczuciem humoru,nie nalezy sie Was bac,super:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Myślę, że istotne jest PEŁNE uczesticzenie we Mszy Świętej. "Pełne" to dla mnie - ofiarowanie swojego życia. Tego co jest dobre i trudne. W ogóle wszystkiego co mnie stanowi. Zostawienie tego na ołtarzu Pańskim po to, aby Bóg to wszystko przemienił i oddał mi nowe, lepsze - piękne. Spożywając Jego przemienione Ciało jednocześnie wiem, że On przemienia moje życie. Całe życie. Eucharystia jest zawsze początkiem, wychodzeniem na przeciw wszystkiemu co mnie spotyka. Spożywając Jego Ciało wiem, że mogę iść w to życie. Z podniesioną głową. Chwała Bogu, że pozwala nam się sobą karmić.

    Bez Komunii Świętej, bez uczestniczenia w uczcie, czuję się źle. Bo Chrystus przechodzi obok mnie, a ja z tym nic nie robię. Niby tu stoję i modlę się, ale gdy mam możliwość napełnienia się Mocą Bożą, odmawiam.

    Mamy możliwość modlenia się w języku polskim i bardzo dobrze. Ale Msza po japońsku przeżyta w pełnym zjednoczeniu z Bogiem, też będzie piękna. Natomiast językowo bogata i "klimatyczna" Msza bez spożycia Chleba Eucharystycznego, to dla mnie zawsze osobista "porażka". Bo mogłem być tu w pełni. A nie jestem. Pan powiedział "Bierzcie i jedzcie" a ja odpowiedziałem "Nie dzisiaj".

    Pozdrawiam wszystkich!

    Ps. Nie wiem czy czytaliście książkę Tomasza Kwietnia OP "Pochwała ciała. Liturgia i człowieczeństwo". Bardzo dobra i "w temacie":)

    OdpowiedzUsuń
  25. dzięki Mieszko! bardzo celnie o PEŁNI!

    i zapraszam nadal do dzielenia się tym, co w przeżywaniu Eucharystii Wam pomaga, co przeszkadza, co odkryliście, czego Wam brakuje...

    PS. tego samego Autora "Błogosławione marnowanie", również polecam

    OdpowiedzUsuń
  26. Dla mnie na Mszy św. musi być śpiew i muzyka po prostu to uwielbiam:-) Nie zawsze spiewam bo nie zawsze wszystko znam, ale uwielbiam słuchać. Szczególnie jeśli we Mszy św. uczestniczy chór wtedy to aż żal mi wychodzić z kościoła po zakończonej mszy. Dzięki muzyce czuję większą bliskość z Bogiem i taką wewnętrzną radość:-) Super sprawa jak dla mnie
    Pozdrawiam serdecznie:-) i przesyłam link do piosenki http://www.youtube.com/watch?v=l8z912APTRU

    OdpowiedzUsuń
  27. Mieszko,mowisz "klimatyczna" Msza...dobrze,ze jestesmy rozni,w sensie ludzie sa rozni,nasze oczekiwania,dzialania...Zgadzam sie,istota calosci,to ten Chleb Eucharystyczny.A jak myslisz,ile procent osob przychodzi na Msze Sw,bo czuja to tak gleboko jak Ty? Ile jest takich,ktorzy przyszli,bo przyzwyczajenie,bo wypada,bo jak bez kosciola w niedziele,bo mama kazala,bo sasiedzi patrza,bo...a potem pytanie,a o czy bylo kazanie?...?...a o II czytanie,to nawet nie ma co pytac...
    Wiesz,my nie mamy naszych polskich kosciolow takich tylko naszych (moze jest kilka). Pozyczamy je,to nie sa takie parafie jak Filipini,gdzie wszystko pewnie jest 'dopiete na ostatni guzik' i kazdy czuje sie jak u siebie.Polska Msza? Tak,jak juz wszystkie angielskie sie skoncza,czyli tylko jedna popoludniowa (mowie o przedmiesciach).Pasterka po polsku? tak,o godz 21, Boze Cialo? tak,w niedziele,bo kto w tygodniu przyjdzie wieczorem i co z procesja,Wszystkich Swietych? czy ktos w ogole tu pamieta o czyms takim jak wizyta na cmentarzu i zapalenie znicza,chor? a kto go poprowadzi i gdzie przede wszystkim beda proby.Jest jeden chetny,ktory bedzie organista.Chcemy miec obraz Matki Bozej Czestochowskiej,tak tylko z boczku chociaz,miesiace to trwa,petycji itp. masa,moze pozwola? I to jest w sumie smutne na obczyznie...Niewazny ten klimat? Tak jak pisze m.m -pieknie spiewajacy chor,to np dla mnie wazne,to klimat.Po co wiec oltarz tak pieknie ubrany? Po co tyle staran,zeby bylo ladnie,zeby chor zaspiewal pieknie,zeby byly moze skrzypce,moze gitara tym razem.Czemu ksiadz taki “wystrojony”...jezyk ma tu najmniejsze znaczenie.Te Msze sw. po hiszpansku tez lubie,slowa nie rozumiem,ale tam zawsze cudnie graja,spiewaja,tam tez umiem i lubie sie modlic,pozdrawiam:)

    Tak przy okazji,jestes ksiedzem,klerykiem? Twoje posty sa nieraz glebsze niz te samego ksiedza.
    Duzy usmiech dla rafa i innych:))I oczywiscie raf niech nie zmienia stylu!

    OdpowiedzUsuń
  28. W uczestnictwie we mszy świętej przeszkadzają mi rozmowy ludzi w kościele! Nie uważam, że nie można się do kogoś znajomego ukłonić, pozdrowić, szepnąć powitanie. Ale regularne gadanie mnie wnerwia! I to za plecami jeszcze! Będąc raz na jakiś czas w mojej rodzinnej miejscowości, nie muszę o nic dopytywać, wszystkiego dowiem się, czy chcę, czy raczej bardziej nie, w kościele. Rozmawiają staruszki,dorośli, rozmawiają dzieci, młodzież (ta ostatnia dość krzykliwie). Razi mnie to, bo moi rodzice wpoili mi ogromny szacunek do tego szczególnego miejsca, jakim jest każdy kościół. To nie jest miejsce spotkań towarzyskich. Pamiętam, jak kiedyś zdarzyło się, że siedząca przy mnie nobliwa pani chciała się koniecznie dowiedzieć ode mnie, któż to właśnie przeszedł przez nawę, czy dobrze go rozpoznała. O, zgrozo, ja ludzi nie znam! Nie interesuje mnie, jak kto się ubrał do kościoła, czy się spóźnił, gdzie usiadł. W miastach, zauważam, jest jeszcze gorzej. Rozmawia się bez skrępowania pełnym głosem, odbiera się telefon komórkowy. Wchodzi się i wychodzi, kiedy się chce, fotografuje się wnętrze kościołów bez zwracania uwagi na trwającą właśnie mszę.
    Na koniec: Co mi pomaga?
    On...

    OdpowiedzUsuń
  29. Emocjo, masz rację. Oprawa Mszy jest ważna. Staranne gesty liturgiczne księży i wiernych, oprawa muzyczna, porządna celebracja przez kapłana, porządna celebracja Mszy przez wiernych. To wszystko jest bardzo ważne i świadczy o powadze Uczty, tego świętego czasu, który nam został dany. Precz z bylejakością! Ja chcę tylko powiedzieć, że samo sedno leży gdzie indziej. Celem jest nasz udział w Uczcie, a nie wzruszenie. Piszę to, bo sam często ulegam pewnej emocjonalności w przeżywaniu wiary. Hmm... Myślę nad przykładem i przychodzi mi do głowy obraz tych wspaniałych chwil z życia Jana Pawła II. Kiedy mówił o kremówkach i wspominał dzieciństwo, to nie dało się go nie kochać. Bo tak pięknie mówił, że łzy płynęły po najbardziej "twardych" policzkach. Ale kiedy odszedł, nie potrafimy często przeczytać choć paru zdań jego encyklik, czerpać z tego wielkiego bogactwa, które nam pozostawił. A skupiamy się nad tymi przysłowiowymi kremówkami. Tak samo może być z Mszą Świętą. Skupimy się na zewnętrzności a przegapimy Chrystusa, który chce nam siebie dać. Może przykład nie jest fortunny, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.

    Emocjo, opisana przez Ciebie sytuacja na Wyspach jest rzeczywiście trudna i nie chcę się wymądrzać pisząc, że to rozumiem i tak dalej. Jest trudno na obcej ziemi. Chwała Wam wszystkim - naszym Rodakom - że trwacie przy Chrystusie i walczycie. Zapewniam o modlitwie!

    Ps. Polecam też audycję Radia Józef "Uczta za stołem Słowa", która dostępna jest na stronach tego radia. Pomaga w lepszym przeżyciu niedzielnej Liturgii Słowa i oczywiście nie tylko:)
    Ps2. Nie jestem klerykiem ani księdzem. Jestem cbyba dowodem na to, że Bóg objawia się także zwykłym prostaczkom:))) Widać chce:P

    OdpowiedzUsuń
  30. "była bogini"21 lutego 2010 11:07

    do Ate: witam w klubie "stojacych" ;) w dwójke raźniej :)
    pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  31. Do "Byłej bogini":To prawda, raźniej:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Mieszko,no widzisz,troche glebiej napisane i zakladam,ze to tylko ksiadz lub kleryk pewnie...:)Na jednym z blogow,dziewczyna zaczela post cytatem z 1 Listu do Koryntian,miala tam jeszcze kilka innych cytatow,bylo tak religijnie...zaprosilam ja tutaj,odpisala,ze nie doczytalam,ale jest protestantka...tez z gory zalozylam,ze to tylko katolicy takimi cytatami sie posluguja...Masz racje z Janem Pawlem i tymi kremowkami,ale czasem ta zewnetrznosc pomaga chyba...moze kobiety tak maja,ze ta atmosfera, ozdobniki itp. sa wazne;)
    Co do tego klimatu,to ogladalam kiedys taki dokument o Zakonie Templariuszy.Pod wplywem tego nastroju,pomyslalam,jak wygladalaby taka Msza: stare klasztorne mury, noc, tacy 'zakapturzeni' zakonnicy,zadnej elektrycznosci, tylko swiece,(nie ma byc romantycznie,bron Boze! gdyby to komus przyszlo teraz do glowy,ma byc podniosle).
    I ja gdzies tak z boczku,po jakiejs 'znajomosci',pusty kosciol i tylko ich spiew i Msza...po lacinie obowiazkowo... ciary,nie?:) Uczestnictwo w takiej Mszy dopisuje do swojej listy marzen:)
    aaaa i mieszkam w Stanach,pozdrawiam Wyspy:)

    Gryzipiorek,dzieki,nie chcialam o tym pisac wczesniej,bo i tak zbyt sie czepiam... Dokladnie,to jest jeden z powodow (tych wiekszych powodow) dlaczego nie lubie.Ciesze sie,ze mam wybor...ale polskosci brakuje,stad pewnie to zaineresowanie tym blogiem,pozdr:)

    Mam pytanie do Rafa,zbyt dlugie i nie w temacie przykazan,wiec jak mozna Ksiedza namierzyc?

    OdpowiedzUsuń
  33. pięknie Emocja z Mieszkiem ustalili co nie co :)

    a w temacie: pytanie o świętowanie, ponoć już nie umiemy; SCEPTYK wspomniał wyżej, że coraz trudniej o naprawdę wolny dzień na odpoczynek
    jak sobie z tym Państwo radzicie?

    ps. do EMOCJI: jeśli coś poza blogiem warto poruszyć - zapraszam: raf@sl.pl

    OdpowiedzUsuń
  34. Wracając do pytania o sposób przeżywania Eucharystii. W pewnym momencie sprawa stała się dla mnie zaskakująco prosta (choć nie sam to odkryłem. Ćwiczenia Ignacjańskie- niezastąpione).
    Zrozumiałem, że oczekiwanie za każdym razem wzruszeń i "dreszczy" jest wymuszaniem sposobu działania na Duchu Świętym. A przecież On działa na najróżniejsze sposoby, też te mało widowiskowe, wpisane w codzienność. Owszem, trzeba się starać, ale należy też dziękować za samo uczestnictwo we Mszy Św. Za bliskość. Za wszystko :-)

    OdpowiedzUsuń
  35. a przepraszam,co to sa Cwiczenia Ignacjanskie?

    OdpowiedzUsuń
  36. Księża są lepszymi fachowcami w tej kwestii niż ja. Teraz tylko zasygnalizuję:

    pl.wikipedia.org/wiki/Ćwiczenia_duchowne

    www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/cozabrac-01.html

    OdpowiedzUsuń
  37. "była bogini"23 lutego 2010 08:58

    Zapomniałam kiedys napisac wiec dopisuje : po przeczytaniu postu Mieszka o tzw pełym uczestnictwu we Mszy Św...
    Mieszko jetes "szczesciarzem"- nie ukrywam widac to po Twoim stylu pisania i wypowiedziach :) taki odmienny ( od mojego juz całkiem inny :) ) ...
    na pytanie :Bierzcie i jedzcie- prawie zawsze odpowiadam - Nie dzisiaj moze innym razem itp niestety to jest prawda ...ale mam niezbyt "miłe" doswiadczenia zwiazane z sakramentem pokuty i stad moja "blokada" ... czy kiedys minie? pozyjemy zobaczymy :) Pewnie odpiszecie szukaj "normalnego" ksiedza :) nie lubie sie chwalic bo jestem skromna osóbka ;)ale "poznałam" ostatnio takiego jednego- równie skromnego ;) i mysle ze jak tylko dograamy sie z czasem tio nie odmówi a jak nie tio poleci mi normalnego "kolege po fachu " :)
    A Moze Wy mi kogos polecicie ? tzw pomoc kolezance po przejsciach :) a przy okazji dobry uczynek :)
    pozdrawiam wszytskich !!!!
    ps na koniec pytanko do Mieszka : nie masz czasem specjalizacji Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Sw ?

    OdpowiedzUsuń
  38. Dla wszystkich, którzy nie przeżywają Mszy Swiętej tak bardzo jak by chcieli mam prostą radę: "beze mnie nic nie uczynicie". Prośmy zawsze o wszystko, prośmy Pana jeśli chcemy coś zmienić w sobie,błagajmy o przymnożenie wiary, On tylko na to czeka. Te właśnie słabości i niedoskonałości są szczeliną przez którą może się do nas dostać. Nie zachowujmy się jak sieroty :-)

    OdpowiedzUsuń
  39. słusznie teresa50!
    w dzisiejszej Ewangelii Jezus nam o tym przypomni: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą"
    a my tak czasem tylko, sami, sami, sami...
    szkoda...
    duży błąd!

    OdpowiedzUsuń
  40. Co do zdjęć.
    Ja uważam, że te stare kościoły popadły by w ruinę gdyby ktoś ich nie wykorzystał w taki czy inny sposób. No, może bar czy pub w takim budynku jest nie na miejscu, ale widocznie mają klientów jeśli takie coś w ogóle funkcjonuje. A jeśli komuś nie przeszkadza mieszkanie w kościele obok dawnego cmentarza, to jego i sprzedającego sprawa. Łatwo jest się oburzyć ale myślę że nie znalazłoby się dużo alternatyw na wykorzystanie tego typu budowli, a jeśli już, to jeszcze muszą być fundusze i chętni.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  41. Do byłej bogini - myślę, że Wielki Post jest właśnie takim błogosławionym czasem odblokowania naszych uprzedzeń, wspomnień, stereotypów. Każdy z nas ma ich wiele. Dlatego proponuję podążać za radą Teresy50 i xRafa. Kołaczmy.

    Z przekonaniem mogę polecić Chrystusa, który działa przez każdego księdza w sakramencie pokuty. Sama "jakość" i istota sakramentu nie zależy od zdolności księdza:))) Odwagi. Ten czas Wielkiego Postu to dar dla nas.

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  42. "była bogini"28 lutego 2010 08:45

    Wow ale sporo osób mi poleciło spowiednika :D
    A tak poważnie:
    Mieszko- dzięki za radę (Teresa50 i xRaf- także dziękuje!)i "polecenie" SPOWIEDNIKA - trzymaj kciuki za mnie! . Chciałabym aby spoweidź przestała być dla mnie "czymś" stresujacym i kojarzyła się z niemiłymi doświadczeniami i żeby NA NOWO była spotkaniem z miłosiernym Panem w osobie
    "normalnego ksiedza" który zachowuje tajemnice spowiedzi... (napewno korzystałabym wtedy z sakramentu pokuty częściej a nie z okazji Świąt ...).Myślę, że kiedyś taki dzień nadejdzie! "Czas leczy rany "...
    PS.Mieszko nie odpowiedziałeś mi na jedno pytanko :) ale wybaczam :)
    Pozdrawiam w ten piekny słoneczny niedzielny dzionek!

    OdpowiedzUsuń
  43. Ach tak :)
    Nie mam takiej specjalizacji :)
    Pozdrawiam i życzę, aby to "kiedyś" zamieniło się na "dziś" :-)

    OdpowiedzUsuń