wtorek, 2 lutego 2010

10/2 Imię Pańskie jest święte



Od wielu dni nic nowego nie pojawiło się na blogu. Wierni czytacze prawdopodobnie już kreślili nad nami krzyżyk. Próbuję zatem kontynuować temat 10 przykazań.

Patrząc z naszej perspektywy... dosyć egoistycznie brzmi to Drugie. Z perspektywy zauroczonych psychologią ludzi XXI wieku, Nawet może się zrodzić podejrzenie o jakiś brak właściwego poczucia własnej wartości u Boga. A swoją drogą to nawet ciekawe: Czy Bóg potrzebuje samopotwierdzenia?

Wracam jednak do meritum. Katechizm Kościoła Katolickie zwraca uwagę na trzy zakresy tego przykazania:
1. Szacunek dla samego Imienia Boga (JHWH, imię Jezus, imię Maryja oraz imiona świętych), ale bardziej chodzi tutaj o poczucie sacrum owych świętych imion, pewnej adekwatności ich używania. Wypadałoby tu rozpocząć dyskusję na temat decorum mowy chrześcijanina. Słownictwa codziennego i od święta, bo różnie to wygląda.
2. Zakaz krzywoprzysięstwa. Gdy nadużywam świętości, by poprzeć swoje racje. Ale czy to jeszcze ma dzisiaj miejsce? Czy ktokolwiek używa "świętości" jako argumentu "za" jakąś opinią?
3. Najbardziej ciekawym aspektem II Przykazania, jest dostrzegana przez Katechizm Kościoła Katolickiego, troska o nadawanie chrześcijańskich imion wyznawcom Chrystusa.
Ten temat wydaje mi się najbliższy, gdyż nieraz spotykam w kancelarii parafialnej różne pomysły na nowatorskie nazwanie swoich pociech. I wtedy pytam: Gdzie poczciwy bł. Gundalf, św. Koleta, czy św. Wilfrid?

Zapraszam do refleksji, bo czasem mam wrażenie, ze II Przykazanie ograniczamy tylko do policzenia ile mniej więcej razy z naszych ust padło "o Jezu", "o Boże", czy "o Matko".

11 komentarzy:

  1. Rycheza, Kolumba, Anicet, Benigna, Fidelis – dorzucam jeszcze kilka niebanalnych imion świętych do wyboru. A tak poważnie- rzeczywiście coś w tym wszystkim jest. Ciągle mówimy: „Jezus”, „ o Boże”, „rany boskie” itd., używając tych Wyrażeń jako przerywników w toku mowy. Przeplatamy to zręcznie wulgaryzmami i… Jakby to wszystko „ wypikać”, to tak naprawdę niektórzy nie mają zbyt wiele do powiedzenia. A ramy językowe wydają się być zbyt ciasne. To poczucie sacrum imion Boga i świętych sprowadzone zostaje do profanum- do uzusu wchodzą one jako wyrazy pospolite, używane tak często, że zatracają swoje właściwe znaczenie i konotację, a zaczynają funkcjonować w języku potocznym w parze z baaaardzo (!) pospolitymi wyrażeniami naszej narodowej „łaciny”, a jakże.
    Kiedy te granice się zacierają, łatwo przejść do porządku dziennego nad takim wyrażaniem się. Tracimy poczucie odpowiedzialności za wypowiedziane słowa.
    Dlatego właściwe rozumienie drugiego przykazania jest takie ważne. Katolik powinien zadbać o umiejętność ”pięknego mówienia” właśnie po to, aby również Słowem wielbić Pana.
    I refleksyjnego myślenia, coby nad językiem starać się panować.
    Przepraszając usilnie za ten nieudolny wykład, pozdrawiam Was serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "była bogini"3 lutego 2010 09:21

    O proszę roiwik sie odezwał ;) to miło :)

    Co do drugiego przykazania ...
    Osobiscie nigdy długo się nad nim "nie zatrzymywałam " (podczas rachunku sumienia przed spowiedzią ) - głownie skupiałam sie na dwóch sprawach - mianowicie:
    1 ) ile razy wypowiedziałam slowa o Jezu .. o Matko Boska ...itp - wiem, że Imię Pańskie jest święte i nie mozna go nadużywać.... poprostu jest to jakies głupie "przyzwyczajenie" nio ale i mi sie czasem to "wyrwie" ;)
    2") przekleństwa....- oj to jest temat na który mozna wypracowanie napisać ;) - niestety jest to juz chyba "codzienność" - na kazdym kroku słyszy sie tzw słynną łacinę której osobiście nie znoszę...
    Wiem ,że zycie w dzisiejszych czasach nie jest łatwe ludzie sa zabiegani, zestresowani , zdenerwowani itp i m in "odreaogowywuja" to laciną ... A jest tyle innych pieknych słow o których sie zapomina i zastepuje tymi okropnymi wyrazami... (juz nie mówiąc że słowa prosze i dziekuje przeszły do lamusa - osobiscie zostałam ostatnio w pracy skrzyczana i łacine też usłyszałam za to że powiedziałam "prosze bardzo " do pacjenta ;) - swiat sie przewrócil...) ..
    Nie wiem do czego to wzystko zmierza bo ja akurat nie widze zeby sie cokolwiek z tym robiło , jest tzw samowolka , klnąć można wszedzie gdzie sie podoba , mało kto zwróci uwage, żeby nie przeklinac...
    Chociaz ja sie odwazyłam hihi - nie lubie sie chwalić ale wybaczcie ten jeden raz ;)- zdarzenie miało miejsce w lecie 2009 roku w jednym z tzw ogródków na tarnowskim rynku .Posłuchajcie :
    umówiłam sie z przyjaciółka po pracy na tzw babskie pogaduchy połaczone z obiadkiem oczywiscie :) kelner podał obiadek tematów było mnostwo i podjezdza na motorach dwóch harleyowców . Zajeli stolik koło nas , złożyli zamowienie i .... zaczeło sie ... wyobrażcie sobie jem a tu jeden z nich dzwonił do kogos przez komorke i przeklinał na calego .... mi sie automatycznie odechciało jesc nie mowiac juz o rozmowie skoro on krzyczał uzywajac łaciny ... nie wiem do tej pory skad u mnie tyle odwagi wstapiło w kazdym razie wstałam stanełam koło niego wygladałam przy nim jak jego corka hihi(przyjaciólka tak to określiła :) ) i mowie do niego : prosze pana tu sie nie da jesc i rozmawiac bo pan "łacińskie komplementy" prawi przez telefon w miejscu publicznym ...
    gosciu zrobił sie jak burak czerwony nastała cisza .... co prawda slowa przepraszam nie usłyszałam od niego :) ale poszedł do pubu i na szczescie mozna było kontunoowac pogaduchy :) znajoma sie bała że ze śliwką pod okiem wrócę hihi ale oproócz wzroku tego goscia na mnie nic sie juz nie wydarzyło :) Podobno wygladałam jak supermenka hihi .
    Do odwaznych świat należy! ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. "była bogini"3 lutego 2010 10:17

    małe sprostowanie do tego zdania
    - "osobiscie zostałam ostatnio w pracy skrzyczana i łacine też usłyszałam za to że powiedziałam "prosze bardzo " do pacjenta ;) - swiat sie przewrócil...) .. .." - oczywiście chodziło mi ,że to ten pacjent do którego tak powiedziałam na mnie nakrzyczał a nie ktoś z osób z którymi mam przyjemność pracować :)
    bo może ktoś to tak odebrac a nie oto mi chodziło ;) pozdr

    OdpowiedzUsuń
  4. "była bogini"5 lutego 2010 09:12

    Drugie przykazanie

    Nie daj Boże!
    bym Twego zapomniał imienia

    Daj Bóg!
    bym o Twojej pamiętał świętości

    Uchowaj Bóg!
    mnie przed własną moją grzeszną pychą

    Jak Bóg Kubie...
    tak ja Tobie niechaj nie złorzeczę

    Bogu dzięki!
    niech zawsze za wszystko Ci składam

    Jak Boga kocham!
    tylko gdy wyznać chcę Ci uwielbienie

    Bój się Boga!
    o tym zawsze pozwól mi pamiętać

    Boże drogi!
    do Ciebie tak się zwracać pragnę

    Bóg raczy wiedzieć!
    bo tylko Ty wiesz co tkwi w mojej duszy

    Broń Boże!
    abym wzywał Ciebie nadaremno

    Janusz Przetacznik

    ( wiersz umieszczony na stronie www.adonai.pl )

    Poniewaz ja cały czas małymi kroczkami powracam ;) ostatnio coraz czesciej "zagladam" do słow i cytatów Jana Pawła II .
    Więc dodam :
    „Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie zawarte jest wzywanie Imienia Pańskiego. Drugie przykazanie Boże powiada: „Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno”. Zatem jeśli jesteś chrześcijaninem, niech to nie będzie wzywanie Imienia Pańskiego nadaremno. Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim”. (Jan Paweł II, Rzeszów - 02.06.1991).

    pozdrawiam wszystkich blogowiczów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskakujaco malo wpisow w zestawieniu z pierwszym Przykazaniem. Ale i z tego mozna wyciagnac wniosek. Przykazanie drugie uznajemy raczej za "malo widowiskowe", o mniejszej sile niz inne, niewinne. Zapominamy czesto przy tym, ze od RZEKOMO "niewinnych" spraw zaczyna sie zlo.
    Pamietam, ze w szkole, zakonnica katechetka zalecila po kazdym zgrzeszeniu przeciw II Przykazaniu, "powiedziec" natychmiast w myslach prosto z serca: Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus. Jeden ze sposobow na ograniczenie tego grzechu. Polecam, dziala! :-)
    Dobrej niedzieli wszystkim blogowiczom
    Kamil

    OdpowiedzUsuń
  6. "była bogini"11 lutego 2010 10:18

    Ale cicho sie zrobiło na blogu ... a myślałam, że podyskutujemy sobie ...
    hej blogowicze co z Wami ? ... :)
    żałaczam piosenke z która mam mam bardzo miłe wspomnienia z pielgrzymki tarnowskiej ( ach to były czasy ... cudne :) ) a do drugiego przykazania też pasuje :)
    http://www.youtube.com/watch?v=8do_6ilawiA
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. No i Ksiądz wykrakał:) Rzeczywiście wrażenie Księdza, że ograniczamy się przy drugim przykazaniu do policzenia, ile razy itd, okazało się być chyba trafione. Smutne to. Podejrzewam jednak, że jest to spowodowane tym, że tak naprawdę nie do końca rozumiemy, o czym to przykazanie mówi. Niestety, tak jest, że tak nas pewnie nauczono, poza tym katecheci ciągle tak samo tłumaczą "narybkowi" te słowa. Wobec tego, może tutaj właśnie zadanie dla Księdza? Proszę się z nami podzielić swoimi spostrzeżeniami i nieco nas oświecić. Żebyśmy nie musieli jednak tego krzyżyka nad Wami i nami kreślić:)Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. No i czemu się tu dziwić, że komentarzy tak mało? Skoro Ks. Roiwik jakoś nie kwapi się z udzieleniem odpowiedzi, chociażby na komentarz Anonimowego z 11 lutego, godz. 22.09. Jasne, że czasu mało, że obowiązki, ale chyba nie na tym ma polegać to wszystko? Ciągle nowe posty Ksiądz daje, kolorowe obrazki i filmiki a dialogu jakoś brak.

    OdpowiedzUsuń
  9. cóż wydawało mi się, że odpowiedź jest poniekąd w opublikowanym tekście. Zwracam tam uwagę na takie sprawy, które często zaniedbujemy robiąc rachunek sumienia z II przykazania.
    Nie lubię przesadnego wydłużania filakterii i doszukiwania się nowych możliwości grzechów, choć pewnie takie tez można wymyślać. Nie do końca rozumię owo pytanie Anonimowego z 11 lutego. Moze bardziej konkretnie???

    OdpowiedzUsuń
  10. Zainteresowany18 lutego 2010 20:08

    Do Roiwik: Tak, nie przesadzajmy z doszukiwaniem się nie wiadomo czego. Tu się z Księdzem zgadzam, myślę, że Anomimowemu z 11 lutego chodziło pewnie o dokładniejsze opisanie występków przeciwko drugiemu przykazaniu. Rzeczywiście tak jest, że nasza świadomość grzechów przeciw temu jest bardzo ograniczona ( to sławne już ile razy). Nie potrafimy zagłębić się w to przykazanie, bo nikt nam tego nie wskazał. A samemu nieraz trudno. Cóż, dla Księdza wszystko jasne, ale przeciętny zjadacz chleba nie bardzo się pewnie w tym wszystkim orientuje:) Pozdrawiam i owocnego czasu wielkopostnego życzę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę uczciwie przyznać, że często uważam za oczywiste dla wszystkich to, co może być oczywistym tylko dla mnie. Z przyjemnością odpiszę coś konkretniej, ale byłoby łatwiej, gdybym otrzymał konkretne pytania.

    OdpowiedzUsuń