niedziela, 3 stycznia 2010

słów kilka o ankiecie I

Wytrwali Czytelnicy z pewnością dostrzegają na marginesie ankietę, w której pytałem o częstotliwość spowiedzi.
Wśród odpowiadających, najwięcej było osób, które spowiadają się raz w roku lub rzadziej.
Po tej ankiecie zadawałem sobie pytanie: Dla kogo właściwie jest ten blog?
Jak pisać, by obejmował, zarówno tych, którzy często się spowiadają, jak i tych, którzy z Sakramentu pokuty korzystają według określonego przez Kościół minimum, lub w ogóle.
Postanowiliśmy, z księżmi, którzy mnie w tym dziele wspierają, że piszemy dla wszystkich.

Pozwól zatem Drogi Czytelniku, że komentarzem wspomnianej ankiety będą następujące spostrzeżenia:

Jak często się spowiadać?
- Przynajmniej raz do roku - tak stanowi przykazanie kościelne.
- Zawsze gdy w sumieniu odczuwamy ciężki grzech (popełniony świadomie, dobrowolni i w rzeczy ważnej)

Czy spowiedź co miesiąc jest konieczna?
- To dobry zwyczaj. (Jeżeli zdarzają ci się grzechy ciężkie, upierałbym się, że to konieczność i absolutne minimum) Dla porównania: osoby konsekrowane (siostry zakonne, zakonnicy, księża) mają zalecenie spowiedzi co dwa tygodnie. Św. Filip Neri zalecał spowiedź swoim wychowankom i księżom Oratorium nawet codziennie. Jeszcze w starych Konstytucjach naszego zgromadzenia jest zalecenie by spowiadać się co tydzień.
Prowokacyjnie, tu skończę. Teraz czas na pytania.
pozdrawiam
x. mat

17 komentarzy:

  1. I chwała Wam za to, że jednak zdecydowaliście się pisać dla wszystkich! Jaki sens miałby blog dla "wybranych" (?), którzy często przystępują do spowiedzi? Tak naprawdę wokół jest wielu, którzy mają z tym problem. Którzy poszukują, błądzą, pytają. Oby Wasze słowa właśnie im przyniosły to, czego szukają.

    Osobiście uważam, że częsta spowiedź to piękna sprawa. Stajemy się lepsi, próbujemy zrezygnować z wielu słabości, unikamy okazji do grzechu, a przede wszystkim uczymy się samoświadomości. Z drugiej strony- raz w roku- absolutne minimum, które trzyma nas po tej dobrej stronie. Jeśli jest z refleksją- myślę, że jakiś efekt przynosi. Jeśli jest dla tradycji, świąt, dla świętego spokoju,itp. , bezmyślne i mechaniczne- no cóż, chyba tak naprawdę nic nie daje. Widzę obok siebie ludzi, którzy po świętach wracają do starych przyzwyczajeń, mówią, że tak trzeba na święta, potem jakoś im potrzeba pojednania się z Bogiem, ludźmi, własnym sumieniem, po prostu przechodzi. Aż do następnych świąt.

    Co to postu, jakoś nie widzę tu prowokacji:) Natomiast przyznaję się do tego, że w liczbie uczestników aniety moje miejsce było wśród większości...

    OdpowiedzUsuń
  2. hm... czekam, czekam, co jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rok kalendarzowy to też nowe wyzwania i nowe postanowienia – więc może warto postanowić częstszą spowiedź???

    Ja myślę, że powinien to być (tak jak Księża zdecydowali) blog dla wszystkich. Będą tu zaglądać i ci, którzy często przystępują do tego Sakramentu, jak i ci, którzy tylko tak jak jest to przepisane – raz do roku. Ale może czytając wpisy Księży i internatów zmienią swoje podejście i potraktują Spowiedź jako SPOTKANIE z kochającym Ojcem, a nie tylko przepis prawa. Warto, więc pisać dla jednych i drugich – tych gorliwych mobilizować to wytrwania w systematyczności, a tym „ociągającym się” wskazywać drogę do konfesjonału.

    Sama nie jestem ideałem, bo mieszczę się gdzieś pomiędzy – kilka razy w ciągu przystępuję do spowiedzi, a chyba w środku, to mam pragnienie częściej. Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku zmienić to na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chciałabym znaleźć odpowiedniego spowiednika, tak abym mogła spowiadać się choćby co tydzień. Myślę, że to bardzo pomaga. Podsumować tydzień i analizować to co zrobiłam, niż po miesiącu myśleć i doszukiwać się konkretów. Niestety ciężko (tak mi się wydaje) przełożyć się na tego typu "regularność". A szkoda, bo może tak często nie wracałabym do niektórych spraw i łatwiej byłby mi o tym mówić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu właśnie chciałbym jeszcze jedną uwagę poczynić na temat częstej spowiedzi.
    Otóż, są takie sytuacje, gdy częsta spowiedź nie jest wskazana, co więcej spowiednik może zabronić częstej spowiedzi.
    Tak jest w przypadku sumienia skrupulatnego, które nie posiada zdolności realnej oceny czynów. Taki człowiek będzie najmniejsze rzeczy oceniał jako grzechy śmiertelnie ciężkie, a w konsekwencji musiałby się spowiadać co godzinę. Skrupulatne sumienie to prawdziwa udręka. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to poświęcę temu zagadnieniu osobny post.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest chyba dobry pomysł, bo nawet jeśli nie jestem na tyle skrupulatna, żeby przystępować co tydzień do spowiedzi, to w niedługim czasie po spowiedzi już nie przyjmuję Komunii Św., bo nie wiem, czy mogę przyjąć Pana Jezusa. Myślę, że nie tylko ja mam z tym problem …

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie że blog jest dla wszytskich - również dla takich zabłąkanych owieczek jak Ja ...
    Co do częstotliwości spowiedzi - to u mnie ostatnio było raz do roku ( jak było wcześniej? - zapewniam że nie ma sie czym chwalić... ) -chciałabym to zmienić - u mnie "wskazana" jest częstsza spowiedź
    ( przynajmiej co miesiąc )ale znajac "spryt" diabełka - to pewnie kolejna bedzie na Wielkanoc... i oby tylko była.
    Jak na razie 1:0 niestety dla diabełka - znowu mu sie udało - zamiast do kościoła w Nowy Rok to wyladowałam w kawiarni :( .
    Teraz powinien sie ukazać taki znaczek ukazyjacy moje purpurowe policzki ...

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja troche odejde od tematu skrupulatnego sumienia, bo (pewnie niestety) mnie ono zupelnie nie dotyczy.... pytanie na ktore sama sobie nie umiem odpowiedziec jest takie: po co wlasciwie przystepuje do spowiedzi raz do roku? jak sie tak zastanowic to kompletnie bezsensu - ani to zaangazowanie w wiare ani odejscie od Kosciola... czuje sie tak jakbym byla gdzies pomiedzy prawdziwymi katolikami a tymi 'z papierka'. Z drugiej strony nie umiem przesunac sie w zadna strone...
    p.s. Jak widac blog sklania do refleksji, dziekuje!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam pytanie z kategorii rozeznawania "wagi" grzechów przez samego grzesznika. Wielu ludzi zmaga się dziś z problemem walki z nieczystością. Wielu młodych i starszych mężczyzn walczy o swoje życie zmagając się z masturbacją, pornografią itp. Kontakt z tym bagnem prowadzi często do uzależnienia. Jak wówczas człowiek może rozeznać swoją winę (jej kategorię), gdy na jego postępowania wpływa uzależnienie? Czy można wówczas mówić o całkowitej dobrowolności czynu? Człowiek uzależniony może wówczas - grzesząc -jednocześnie wołać do Boga o pomoc... Są w nim wówczas niejako dwie "wole" - ta, która zwraca się o pomoc do Boga i druga - zwracająca się ku złu. Wiem, że na to pytanie nie da się odpowiedzieć ogólnie, bo każdy przypadek jest inny. Proszę jednak o pewne wytyczne pomocne przy uczciwym stanięciu w prawdzie przed Bogiem i samym sobą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mała refleksja: żyjemy w czasach gdzie na każdym kroku czycha pokusa ... nowy rok sie zaczął co za tym idzie latek przybyło wiele sie słyszy jak mówi się że człowiek im starszy tym madrzejszy...ale niestety tak nie jest w kwestii pokus. Co za tym idzie jedno zło przyciąga kolejne grzeszki...łezka nie raz poleci...
    Ludzie są nerwowi, potrawia być często niemili (w pracy na co dzień to mam - staram sie ich zrozumiec bo może maja jakaś trudna sytuację czy to życiową czy finansową). Oczywiście nie wszyscy - nawet nie wiecie jak to cieszy jak się usłyszy ( w tym zabieganym świecie odwróconym do góry nogami ) słowa które niestety bardzo mało ludzi wymawia : dziękuję, proszę - ludzi którzy swoim uśmiechem i radościa aż promieniują - wtedy pomimo swoich wewnętrznych problemików ( które niestety mam ) itp aż chce sie żyć. Pewnie pomyslicie ale pesymistka ze mnie :) - ale to tylko czasami - na codzień staram sie być usmiechnięta a tym samym nie daje po sobie poznać co sie ze mna wewnątrz dzieje. Panu Bogu dziekuję zarówno za tych pacjentów-nerwusów( przynajmiej cierpliowści mnie uczą )jak i za tych radosnych i zyczliwych- bo to chyba po to żebym nie zapomniała i ja o życzliwości do drugiego człowieka:).
    Ale sie rozpisałam - a miało być jedno zdanie :)
    PS Szkoda że nie ma tutaj takiej rubryczki gdzie można by pisac tak ogólnie - fajnie jest czzasem napisać to co leży na sercu i to co w danej chwili "napłynęłó" - bo tak to troszke zboczyłam z tematu który rozpoczęłam nio ale szkoda żeby to skasować:) żresztą jak ksiądz uzna że ten tekst nie pasuje to oczywiście uszanuję księdza decyzję... Pozdrawiam i znikam do pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A co z wynikami II ankiety o spowiedzi "twarzą w twarz"? Rozwinie Ksiądz też ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  12. :)))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam takie pytanie,czy będzie możliwość bardziej prywatnej korespondencji na tym blogu? Wiem,że wszyscy piszą anonimowo,ale jeśli ktoś będzie chciał o coś zapytać,a niekoniecznie czuje się na siłach,aby prowadzić dyskusje z innymi osobami (zakładając,że taki wpis wzbudzi zainteresowanie innych osób piszących tutaj). Wiem,że jest taki znaczek kopertki obok podpisu księdza,ale należy podać księdza Email...

    OdpowiedzUsuń
  14. Postaram się umieścić bardziej bezpośredni odnośnik do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witajcie drodzy piszący, jak i czytający tego bloga. Dopiero dziś tu trafiłam, również jestem z pokolenia pięknych trzydziestoletnich ;)Powiem szczerze, że dawno nie czytałam czegoś tak pozytywnego i podnoszącego na duchu.
    Postanowiłam się podzielić paroma refleksjami dotyczącymi spowiedzi. Przede wszystkim sama w życiu cały czas doświadczam, że wiara naprawdę jest łaską daną od Boga i samemu nie można sobie jej wykuć, wypracować (ten pierwszy impuls daje Bóg). Dopiero potem albo idzie się za tym światłem, albo się od niego odwraca. Ze spowiedzią chyba jest podobnie. Jeśli ktoś dobrze wykorzystuje łaskę wiary, będzie go tym samym "ciągnąć" do spowiedzi. Nie mówię, że dla mnie spowiedź jest łatwa i przyjemna. To jest taki trochę paradoks. W tym samym czasie nienawidzę się spowiadać i kocham spowiedź. Jest stres, strach, ogromny trud robienia rachunku sumienia, próby walki z grzechem, a jednocześnie potrzeba spowiedzi, poproszenia Boga o przebaczenie i szczęście z tego płynące. Bóg mnie dopadł z łaską wiary w wieku cielęcym nastu lat, miałam też i nadal mam to szczęście, że na swojej drodze spotykam księży, którzy są świetnymi spowiednikami. Od lat mam stałych spowiedników (jeden po drugim, nie wszyscy naraz ;)I to jest prawdziwy DAR. Dla tych, którzy się boją, wstydzą iść do znajomego księdza, którego jakoś cenią, albo którego chociażby kazań lubią słuchać - przełamcie się, to jest ogromna pomoc móc się spowiadać u jednego księdza, który nas zna. Ja najczęściej zaczynałam chodzić do księdza, którego kazania do mnie przemawiały i zmuszały do refleksji. Spowiedź jest trudna i wymagająca ogromnej pracy nad sobą, ale naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam ja dzisiaj trafiłem na to forum i tak jak wyżej mam problem z Masturbacją. Byłem dopiero u spowiedzi i niestety pokusa mnie pociągnęła :( Czy mogę iść teraz do komunii. Od razu podkreśla że jestem tak jakby zagubiony. Proszę o pomoc

    OdpowiedzUsuń