Śledzę z uwagą posty roiwika i komentarze PT Internautów - jestem pod wrażeniem - dużo trafnych uwag i dobrych pytań. Zebrało mnie w końcu na odwagę :) i pozwalam sobie dopisać małą podpowiedź dla spowiadających się, kiedyś dla mnie była pomocna: jeśli szukasz rady, rozwiązania,... i liczysz na spowiednika, dlaczego mu o tym nie powiedzieć? "Proszę księdza, ta sprawa spędza mi sen z powiek, nie wiem jak się za nią zabrać - proszę o pomoc!" To jasny sygnał dla spowiadającego, że penitent chce "czegoś więcej", że słucha i nie jest mu wszystko jedno co usłyszy. Daje to nadzieję, że nawet spowiednik znany z dość ogólnych nauk, spróbuje przy tej konkretnej sprawie chwilę się zatrzymać. Polecam wypróbowanie tego dość prostego sposobu :)
A może macie Państwo jakieś swoje metody "zainteresowania" spowiednika ważnym dla Was tematem?
Szkoda że tak mało czasu bo bym pzyszła z koszulka z napisem: "Skręciłam o 90 stopni w bok i sama nie daje rady - szukam pomocy!" A tak to będzie trzeba jakoś zagadać ksiedza żeby ta spowiedz była wyjatkowa i pożniej żeby było widać w moim zyciu jej owoce... Mówi się do odważnych świat należy więc spróbuje...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że ksiądz na którego trafie będzie chetny do rozmowy ze mna na temat moich problemów itp . A jak będzie to już niedługo sie przekonam bo do piątku niedaleko
Na zamówienie takiej koszulki rzeczywiście chyba jest za późno :)
OdpowiedzUsuńale na modlitwę za siebie i za spowiednika jest jeszcze trochę czasu. Ja również obiecuję modlitwę.
Jestem pewien, że Ten, którego spotykamy w Sakramencie Pokuty daje światło i pokój, gdy tylko otwieramy się na Jego obecność.
Życzę odwagi i ufności!
Ja nie mam specjalnego sposobu na to, żeby oznajmić księdzu, że potrzebuję czegoś więcej niż taką spowiedź jak z ksiażeczki. Ale myślę, że większość spowiedników potrafi to wyczuć ( mnie np. trzęsie sie głos...). Zawsze jak mam przygotowane to co chce powiedzieć, tak aby spowiedź naprowadzić na tok takiej rozmowy o tym wszystkim co się stało, coż nigdy nie wypalio, język się plącze, nerwy puszczają, ale moze kiedyś się uda.
OdpowiedzUsuńDzieki raf za modlitwę - to miło usłyszeć że ktoś chce się za mnie pomodlić ( tym bardziej że u mnie z ta modlitwa jest różnie ... )
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, emocje utrudniają sprawę. Trzeba mieć nadzieję, że spowiednik zareaguje właściwie. Czasem jednak trudno czytać między wierszami.
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac ten post jest dlam nie duzym zaskoczeniem... skoro np. spowiadam sie u wybranego ksiedza 'prywatnie'( mam na mysli brak kratki - spowiedz twarza w twarz) to chyba powinien miec on swiadomosc ze nie przychodze bez powodu... tymbardziej jak mowie ze od statniej spowiedzi minal rok...
OdpowiedzUsuńHmm.. tylko czy przy tym naprowadzaniu i obarczaniu spowiednika swoimi problemami nie zaczynamy go traktowac jak psychoterapeute? Jak to wyglada z Waszej strony drodzy spowiednicy? Ciekawa jestem waszych komentarzy
OdpowiedzUsuńW jednym z komentarzy do tematu "Radosc spowiadania" padly takie slowa: "W końcu to taka posługa,prawda? Często bez żadnych korzyści. Służba."...komentarz mocny,jesli moge tak powiedziec,ale...no wlasnie...
OdpowiedzUsuńksiadz,lekarz,psychoanalityk,psychoterapeuta.
Cos laczy te “zawody”,czyz nie? Lata nauki,potem zdobywanie doswiadczenia,a wszystko w jednym celu.Aby leczyc (lub pomagac leczyc) nasze cialo,umysl i...wlasnie dusze.
Pomysl z podpisaniem konfesjonalow,moze troche dziwny,bo jesli ktos szuka konkretnego spowiednika,to moze nalezy poprosic o taka spowiedz bez kratek.Ale jest i druga strona medalu,spowiednik u ktorego bedzie pusto przy konfesjonale,bedzie mial o czym pomyslec...
Zaczynam zalowac,ze nie bede mogla skorzystac. X.Mateusz zostal niezle “zareklamowany”:)
pozdrawiam,E.
BARDZO proszę o jedno...
OdpowiedzUsuńTEN BLOG NIE JEST REKLAMĄ KTÓREGOKOLWIEK KSIĘDZA. Gdyby tak miało być, to zaraz go zamykam.
Informacja kto siedzi w konfesjonale ma służyć, tym którzy chcieliby spowiadać się u konkretnego kapłana, absolutnie nie nosi znamion rywalizacji.
Chociaż prześciganie się w czynieniu dobra, jest bardzo filipińskie.
Pozdrawiam i proszę o modlitwę o dobre owoce NASZEGO FILIPIŃSKIEGO pomysłu.
"Szczęśliwi, którzy mają czas, aby czynić dobro" :) Oby Wam nie zabrakło tego czasu nigdy, czego szczególnie życzę Księdzu podpisującemu się "raf":) Znajdź, Księże drogi, czas! Bo, póki co, to on ciągle szuka Ciebie:) Spokoju oczekiwania życzę. Zresztą, tak czy inaczej, narodzi się, prawda? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChyba ksiedza urazilam...przepraszam,moze slowo “zareklamowany” faktycznie nie na miejscu,ale czytajac poprzednie komentarze innych osob i pochwaly pod ksiedza adresem,dopytywanie sie o zaznaczenie konfesjonalu...byly to sugestie innych,nie mialam na mysli “samoreklamy”.No i myslalam,
OdpowiedzUsuńze ksiadz ma poczucie humoru.Jest taki piekny blog ojca Jeremiasza,polecam.Ostatni wpis jest z kwietnia,ale wszystkie poprzednie od roku 2006 bardzo ciekawe.Czasem jak rozmowa z samym Panem Bogiem,madre i glebokie przemyslenia,ale napisane z pewnym dystansem i lekkoscia.
Pozdrawiam,zycze dobrych,ciekawych pomyslow i tematow,oraz sil,a owoce beda na pewno,E.
Do E.: czytałam dokładnie ten blog -nawet zamieściłam kilka wypowiedzi i nie zauwazyłam żeby tu była jakakolwiek reklama księdza . To że któś chce sie wyspowiadać u danego ksiedza i pisze o tym na blogu to nie reklama !
OdpowiedzUsuńChciałam zaznaczyć że ja przez przypadek wpadłam na ta stronke i ciesze sie z tego powodu . Odważyłam się napisać to co obecnie sie ze mną wewnątrz dzieje a jest to pierwszy krok ku lepszej drodze itp. Dodatkowo po przeczytaniu tego blogu postanowiłam dołączyć do uczestniczenia w tej nocy spowiedzi - tak więc serdeczne podziekowania dla wszystkich którzy wpadli na pomysł prowadzenia takiego blogu bo jest to zarówno blog dla takich "zagubionych" owieczek jak Ja i dla osób którzy chcą sie podzielić swoimi doświadczeniami związanymi z sakramentem pokuty. Poza tym ksiądz zamieszcza tutaj bardzo cenne wskazówki (dziekuję). Co do karteczek to już pisałam że jestem w 100% za tym innowacyjnym pomysłem .
x. Mateusz pewno nie potrzebuje adwokata, ale póki się nie odzywa chcę uspokoić E., że nie poczuł się urażony - po prostu dba o jasny przekaz tego bloga; co do poczucia humoru - ma typowo angielski :)
OdpowiedzUsuńDo RAF: Pozwolę sobie na mały żart- Widzę, że u Księdza, jak zawsze, postawa radości w życiu duchowym:)A poważnie- śledzę uważnie. Może nawet to coś da...
OdpowiedzUsuńTajemniczy i niepokojący ten ostatni wpis :)
OdpowiedzUsuńChcę zapytać czy osoba, która powiedzmy codziennie lub bardzo często przystępuje do Komunii Swiętej, a więc teoretycznie znajduje się w stanie łaski uświęcającej, powinna mimo wszystko spowiadać się ? Przecież z małymi grzechami można sobie poradzić przy okazji cowieczornego rachunku sumienia, pracy nad sobą, żalu, poprawy itp. Mam na myśli czy spowiedź jest konieczna? Oczywiście nie mówimy o sytuacji kiedy popełniony zostaje cięższy grzech i sumienie każe iść do spowiedzi.
W takiej sytuacji, raz na jakiś czas należy wyznać grzechy powszednie.
OdpowiedzUsuńDO ANONIMOWY (16 GRUDNIA 23:04) mały żart? :) ciekawe :)
OdpowiedzUsuńa co do dyskusji o grzechu lekkim i potrzebie spowiedzi: warto pamiętać, 1/ że grzech nie jest tutaj najważniejszy, ale spotkanie z Jezusem w obliczu moich słabości (które wyznaję, żałuję za nie i postanawiam poprawę) i łaska, której On chce mi udzielać; 2/ o praktykach pokutnych: dobre czyny ("jałmużna zakrywa wiele grzechów"), post, modlitwa
Dane mi było spotkać osoby, które niejako potem "weszły" mi w skład rodziny (poprzez moją lepszą połowę:))i zaszokowało mnie, że matka mówiła dorastającym, nastoletnim swoim pociechom, kiedy mogą iść do komunii, a kiedy nie. Wyglądało to tak, że przeważnie na ich pytania mama ta miała jedną odpowiedź- to nie jest taki znowu wielki grzech. W moim przeświadczeniu były to rzeczy, które wykluczały przystąpienie do komunii. Nie chcę ich tu wymieniać. Obawiam się jednak, że rodzice często pomagają w " poszerzeniu" sumienia. A może jeszcze coś da się tam upchnąć... Zmniejsza się świadomość grzechu. Z drugiej strony jednak zdarzyło mi się u kogoś zaobserwować skrupulanctwo w wyszukiwaniu swoich przewinień. Chyba że i mnie się sumienie rozciagnęło:) Ten przydługawy wstęp służyć ma zadaniu przeze mnie pytania: Jak znaleźć "Złoty środek" w rachunku sumienia? Czy w ogóle coś takiego jest możliwe?
OdpowiedzUsuńDo RAF (17 grudnia 2009 22:46 ): No, dooobra, nie żart. Przytyk raczej:) Ale tak od serca:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, się Wam to rozwija. Myślę, że paru ludziom coś przyniesie ten blog. Byle nie zamienił się w towarzystwo wzajemnej adoracji, co, jak się mi w pewnym momencie wydawało, już, już zaczynało się dziać. Na szczęście ks. roiwik w porę zareagował. I dobrze. Wszystkiego dobrego, pozdrawiam. Śledzę niezmiennie.