
Od wielu dni nic nowego nie pojawiło się na blogu. Wierni czytacze prawdopodobnie już kreślili nad nami krzyżyk. Próbuję zatem kontynuować temat 10 przykazań.
Patrząc z naszej perspektywy... dosyć egoistycznie brzmi to Drugie. Z perspektywy zauroczonych psychologią ludzi XXI wieku, Nawet może się zrodzić podejrzenie o jakiś brak właściwego poczucia własnej wartości u Boga. A swoją drogą to nawet ciekawe: Czy Bóg potrzebuje samopotwierdzenia?
Wracam jednak do meritum. Katechizm Kościoła Katolickie zwraca uwagę na trzy zakresy tego przykazania:
1. Szacunek dla samego Imienia Boga (JHWH, imię Jezus, imię Maryja oraz imiona świętych), ale bardziej chodzi tutaj o poczucie sacrum owych świętych imion, pewnej adekwatności ich używania. Wypadałoby tu rozpocząć dyskusję na temat decorum mowy chrześcijanina. Słownictwa codziennego i od święta, bo różnie to wygląda.
2. Zakaz krzywoprzysięstwa. Gdy nadużywam świętości, by poprzeć swoje racje. Ale czy to jeszcze ma dzisiaj miejsce? Czy ktokolwiek używa "świętości" jako argumentu "za" jakąś opinią?
3. Najbardziej ciekawym aspektem II Przykazania, jest dostrzegana przez Katechizm Kościoła Katolickiego, troska o nadawanie chrześcijańskich imion wyznawcom Chrystusa.
Ten temat wydaje mi się najbliższy, gdyż nieraz spotykam w kancelarii parafialnej różne pomysły na nowatorskie nazwanie swoich pociech. I wtedy pytam: Gdzie poczciwy bł. Gundalf, św. Koleta, czy św. Wilfrid?
Zapraszam do refleksji, bo czasem mam wrażenie, ze II Przykazanie ograniczamy tylko do policzenia ile mniej więcej razy z naszych ust padło "o Jezu", "o Boże", czy "o Matko".