Wczoraj popsuł mi się komputer. Jedyny, który jestem w stanie używać jako inteligentnej maszyny do pisania. Staruszek z niego, więc ma prawo pomyślałem, nieźle się przy tym irytując, bo wszystkie dane do dokumentów na nim wypełnianych padły wraz z "śmiercią" technologicznego kuriozum sprzed 10 lat.
Ale dzisiaj, drążąc temat ewentualnej naprawy, zauważyłem, że z tyłu miga w nim się jakaś lampka.
- "Acha, zasilanie jest..." - pomyślałem. Nastąpiły rutynowe czynności naprawcze, do jakich jest zdolny przeciętnie inteligentny mężczyzna, a więc: wyciąganie i wkładanie na powrót kabla zasilającego, wciskanie bez opamiętywania przycisku POWER, postukiwanie, potrząsanie, itp. Nie pomogło.
- "Tylko ta lampka..." - I znów obudził się instynkt ratownika ludzkości...
- "Rozkręcam..." - Na szczęście po ostatnich porządkach bez problemu znalazłem pasujący śrubokręt. Zdjąłem obudowę i zaczął się klasyczny problem... "Co teraz?" Sam nie wiem skąd przyszło mi do głowy, by poruszyć wiatraczkiem, wcisnąć przycisk POWER, i... maszyna zadziałała!
Wybaczcie taki osobisty wtręt na początku, ale chciałem jakoś zacząć.
Zdaję sobie sprawę, że to kolejny początek na przestrzeni ostatnich lat, ale coraz więcej osób, które spotykam zachęca mnie, abym wrócił do pisania tego bloga.
Nie jest łatwo, bo już zapomniałem o czym były dotychczasowe wpisy i być może będę się powtarzał. Temat Spowiedzi nigdy nie przestał mnie fascynować, a teraz, blisko 10 lat odkąd po raz pierwszy usiadłem w konfesjonale, okazuje się jeszcze bardziej ważny i potrzebny.
Oprócz pozytywnych opinii i zachęt, jest jeszcze jeden motyw, by się zmusić, przełamać i znajdować czas na pisanie tutaj...
Rok duszpasterski poświęcony Sakramentowi Pokuty. Tak wiem, słyszeliście, że przecież mamy Rok Życia Konsekrowanego, Rok św. Teresy z Avila, Rok św. Filipa Neri, to prawda, tak jest, ale Kościół w Polsce obchodzi szczególny rok poświęcony spowiedzi, pod hasłem: "Błogosławieni Czystego Serca" i myślę, że jest to argument koronny, aby bloga o spowiedzi nie porzucać.
Po tym przydługawym wstępie wrócę do popsutego komputera.
Być może od jakiegoś czasu masz wrażenie, że coś w Twoim życiu nie działa, albo bardziej jeszcze, coś zgasło, wyłączyło się. Jedyne co dostrzegasz to jakieś resztki migocącej lampki. Próbujesz wciąż nowych sposobów naprawy sytuacji: rozrywki, zabawy, lodów czekoladowych i rzewnych romansideł, stukasz, pukasz, potrząsasz, a to coś w Tobie, co się wyłączyło nie chce zaskoczyć. Może nawet nie wiesz o co dokładnie chodzi, bo jakoś tak się zakręciłeś/aś w tym wszystkim, że siebie nie poznajesz.
Proszę Cię, spróbuj dziś pomyśleć o wejściu do środka. Bo może właśnie tam, w głębi Ciebie, potrzeba nowego poruszenia.
Nie bój się, że będzie bolało! Pan jest delikatny! Otwórz mu tylko serce i pozwól Cie poruszyć. Sam/Sama tego nie zrobisz, trzeba kogoś z zewnątrz, dlatego w Sakramencie Pokuty jest Ksiądz, żebyś się z sobą samym/samą nie musiał/a męczyć za długo.
Pozwól Jezusowi razem z Tobą szukać przyczyny wygaśnięcia, zniechęcenia, zmęczenia, braku energii, zobaczysz, jak wspaniale On potrafi w tym sakramencie poruszyć.
Piękny powrót, bardzo trafne skojarzenia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję na większą systematyczność w prowadzeniu
dusz (mnie) poprzez blogowe kontakty.
Niech nowy rok obfituje w Łaskę czasu poświęconego zapalaniu lampek
i włączaniu wiatraczka - "wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża..." J 3,8
Serdecznie pozdrawiam
Nie znam księdza, ale bloga czytałem jakiś czas temu. Pod koniec grudnia przy rutynowych porządkach w zakładkach internetowych, zobaczyłem nowy wpis po tak długiej przerwie. Odzwierciedla wszystko to co czuje obecnie w życiu duchowym i tym namacalnym. Chciałbym zdobyć do księdza jakiś kontakt, tylko czy się da?
OdpowiedzUsuńProszę użyć formularza kontaktowego na stronie filipini.eu podając swój mail. Postaram się odezwac.
UsuńO co chodzi z tym komputerem?
OdpowiedzUsuńCzemu pisze ks POWER z dużych liter - pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńBo chyba chodzi o inną, większą MOC niż ja sam.
UsuńNie akceptował ksiądz mojej teorii mocy, a szkoda.. wg mnie była ciekawa...
UsuńBlizna powrócił
OdpowiedzUsuńTylko do czego? :)
UsuńNO to jest pytanie do ksiedza, jak ksiądz tego bloga prowadzi.
UsuńNie znam Blizny aż tak. Przecież wiesz.
UsuńAle to tylko kwestia modlitwy.
Widać za mało się ksiądz modli.. a przecież również rana należy do życia.... blizna pokazuje, że rana została wyleczona, nawet jeśli to miejsce pozostanie wrażliwe....nakłania ono do uważności i ostrożności...
UsuńBlizną jest każdy - blizna to ja i ty.
UsuńBardzo się cieszę, że rana zabliźniona.
UsuńFakt powinienem się modlić więcej.
Dobrze że ks pisze - pewnie ten blog uratował niejednej osobie życie... to duchowe, hehe. Tak jak ks mi - przy spowiedzi.
OdpowiedzUsuńTo Pan Bóg. Serio! Nie ja.
Usuńhahaahah świetny wpis, gratuluję
OdpowiedzUsuńAle czemu tu tak śmieszno?
UsuńCzłowieku trochę luzu! Przecież nie wszystko trzeba brać na serio. Ja tak odebrałem wstęp - nie na serio.
UsuńNa miejscu ks Mateusza zszarzałbym na twarzy ze złości, i nie bawiąc się w dyplomację, nazwałbym Cię burakiem. / Gaba
UsuńCzemu burakiem a nie śledziem? Cała ta sprawa śmierdzi, więc lepiej śledziem.
UsuńNie wiadomo, o co chodzi, bo życie to jedna wielka niewiadoma
OdpowiedzUsuńCzemu niewiadoma, dla mnie to wiadoma, a dla Ciebie bracie/siostro?
UsuńNiewiadoma, zdecydowanie.
UsuńZawsze możesz przeczytać blog ks. Mateusza od początku i zobaczysz że dzięki spowiedzi twoje życie nabierze sensu, pozdrówki Gaba
UsuńMyślę Gaba, że właśnie to tutaj robię ;) dalej niewiadoma, ale na pewno dowiaduje się nowych rzeczy dzięki temu blogowi
UsuńDziękuję
Usuń"(..) powrót kabla zasilającego, wciskanie bez opamiętywania przycisku POWER, postukiwanie, potrząsanie, itp. Nie pomogło. " myślałam że pisze się - opamiętania, taki błąd? O zgrozo!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem co się stało :), albo żeby zachować konwencję: "stanęło". :)
UsuńTa zabawa w kotka i myszkę nie może trwać wiecznie.
OdpowiedzUsuńCzuje niesmak i zawod czytajac te komentarze....
OdpowiedzUsuńPrzjacielskie POGADUCHY i tyle....
Masz jakiś problem?
Usuńtak,niejeden i dlatego tu jestem ale już wiem ze to pomyłka
UsuńKim jesteś żeby pytać go czy ON ma jakiś problem? Kto, autor bloga czy postu tak właściwie?
UsuńMam podejrzenia, że ksiądz sobie sam nabija sławę. Czy ktoś mógłby pisać takie bzdety? O tempora! o mores!
OdpowiedzUsuńOd początku miałem takie podejrzenia, ale stwierdziłem że taki inteligentny i mądry człowiek jak ksiądz Mateusz nie zszedłby do takiego poziomu DNA i BAGNA. To na pewno jacyś pseudofani albo hejterzy.
UsuńTo jest bardzo cenna uwaga. Dziękuję za nią.
UsuńA ja dziękuję że ksiądz dziękuje. Dziękuję za to dziękuję.
UsuńCzytałam księdza post o austriackim gadaniu i sama chcę dorzucić kilka groszy i przekazać swoje świadectwo tym małolatom jeśli ksiądz pozwoli o co bardzo proszę. Zrobi mi się lepiej, dlatego że jako stała czytelniczka i komentatorka czuje się odpowiedzialna w pewnym sensie za tego bloga, no więc. Co wy kurde pierdzielicie farmazony jakieś frajery jedne. Taka gadanina jest po prostu żałosna. Przecież Twoja babka, prababka, ludzie starszego pokolenia, wszyscy oni żyli w imię miłości do Pana Boga po to żebyśmy mogli takie blogi czytać, życie za niego i wiarę oddawali a wy tutaj siedzicie i piszecie takie głupoty zamiast czytać i się uczyć od księdza Mateusza który życie zna i do Boga ludzi prowadzi. Znam takiego jednego który raz był u spowiedzi przed bierzmowaniem i nagle całe życie mu się odmieniło. Ks Mateusz to nie jest jakiś zwykły ksiądz jakiś Batman co ciśnie bekę w konfesjonale z grzechów innych ale to serio człowiek który z ojcowską troską ludzi do Pana Boga prowadzi. Jak jesteście takimi kozakami to idźcie się pośmiać z wiary gdzie indziej, idźcie np. do własnej babci w twarz powiedzieć a nie tutaj na ospowiedzi.blogspot.com takie rzeczy mówicie. No i co wam to dało tak naprawdę, zero szacunku do kogokolwiek, do czegokolwiek, żadnej świętości nie ma już w tym kraju. Najważniejsze dla was chyba jest śmieszkowanie to jest pierwsza zasada żeby spowiedź była śmieszna a wy żebyście chociaż przez 5 minut byli w centrum uwagi, bo jesteście tacy śmieszni. No bo co się dziwić, oglądacie kropkę nad i, Monikę Olejnik, czytacie gazetę wyborcza i Newsweeka, Albo mtv czy vivę i inne pornograficzne rzeczy, te reklamy i inne programy i potem piszecie właśnie takie rzeczy. A weź chłopie, a weź koleżanko różaniec do ręki!! Szanuj to wszystko, pozwól się uczyć od starszych i mądrzejszych (od ks. Mateusza!!!) I czasem po prostu trzymajta język za zębami i nie próbujcie zyskać na chwilę atencji i nie róbcie naprawdę z tego bloga gadaniny bo to bardzo fajny i użyteczny blog. Proszę o wysłuchanie, bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńCiesze się że powrócił ksiądz do pisania bloga .... Ten blog - księdza tematy poruszane tutaj bardzo pomogły mi w pewnym okresie mojego życia...... życzę Księdzu dużo siły i wytrwałości w podejmowaniu tematów !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńJa również bardzo się cieszę, że do Was wróciłem, choć okazuje się to bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim wciąż brak czasu na przeglądanie, aktualizowanie i publikowanie komentarzy, a te czasami otwierają dodatkowe przestrzenie na temat publikowanych postów. Bardzo za to przepraszam i proszę o cierpliwość.
Ma ksiądz czelność, najpierw nabija sobie ks sam komentarze, a potem tworzy sztuczną publikę przez użycie formy: WAS. Sprytne i godne uznania, wykorzystam to w swoich internetowych poczynaniach, dziękuję!!
UsuńOprócz całej tej paplaniny jest tu trochę fajnych komentarzy na które ksiądz nie odpowiada, a szkoda - innej okazji może już nie być?
UsuńDo pierwszego komentarza: Proszę wybaczyć, nie znam się na leczeniu kompleksów. Nie o tym jest ten blog.
UsuńDo drugiego: w skrzynce znajduje tych komentarzy bardzo dużo. Trudno odpowiedzieć na wszystkie. Na niektóre juz były odpowiedzi w wcześniejszych wpisach, na inne szykuje dopiero wpis.
Ale mogę też przeoczyć cos ważnego, wtedy proszę o komentarz taki dla mnie, nie do publikacji, motywujący do odpowiedzi.
Proszę nie udawać, każdy z nas potrzebuje publiki. Stymulacja to podstawa każdego istnienia, niezależnie od tego czy jest pozytywna czy negatywna.
OdpowiedzUsuń