czwartek, 5 stycznia 2012

Hej kolęda kolęda

rys. pochodzi z "Mały Gość Niedzielny"
Już 7 rok odwiedzam z wizytą kolędową naszych parafian. Muszę przyznać, że to niezwykły czas. Z jednej strony troszkę męczący, bo po kilku godzinach w szkole i codziennych obowiązkach kapłańskich pozostaje jeszcze świadomość ok 4 godzin kolędowania i rozmów z różnymi ludźmi. Z drugiej strony, jest to niezłe wyzwanie. Spotykam przecież zarówno bardzo gorliwych i zaangażowanych katolików, ale także tych, którzy katolikami są z nazwy, a ich codzienne życie nieraz odbiega od standardów Ewangelii. Często też można odczuć wiszące w powietrzu: "Żebyśmy już to mieli za sobą". Nie ukrywam, że wówczas sam myślę podobnie i oddycham z ulgą, gdy mogę przejść do następnego mieszkania.
Kodeks Prawa Kanonicznego nakłada na każdego proboszcza i duszpasterza obowiązek odwiedzania swoich parafian, by przez rozmowę i zachęty podtrzymywał ich w życiu duchowym i wierności zasadom Ewangelii.
A co się stanie jeżeli ktoś nie przyjmie księdza po kolędzie?
Cóż, w przypadku odmowy wprost, pozostanie po takiej odmowie adnotacja w kartotece parafialnej. Co prawda nie mamy do czynienia w takim przypadku z wystąpieniem z Kościoła Katolickiego, ale jest to jakiś sygnał, że dana osoba, czy rodzina z Kościołem nie chce mieć nic wspólnego. Oczywiście może to wynikać z niechęci  do konkretnego księdza, ale jeżeli odmowa powtarza się przy wielu kolędach i przy różnych księżach, no to sygnał jest aż nadto wyraźny. Konsekwencją może być nieprzyznanie się do danego parafianina, gdy będzie np. potrzebował zaświadczenia, że może być rodzicem chrzestnym, możliwa jest także odmowa udzielenia chrztu dziecku, gdyż nie ma nadziei na religijne jego wychowanie, wreszcie problem z zawarciem sakramentu małżeństwa, udzieleniem namaszczenia chorych, czy odmową katolickiego pogrzebu (nota bene mieliśmy już taki przypadek w naszej parafii, gdy rodzina domagała się katolickiego pogrzebu dla osoby która od wielu lat wprost odmawiała wizyty kolędowej deklarując się jako niewierząca). To dosyć poważne konsekwencje.
Ale poza takimi ekstremalnymi przypadkami, zdarza się również nieobecność. Praca, różne zajęcia, obowiązki. Wtedy najlepiej powiadomić swoich duszpasterzy i zaprosić ich w innym terminie.
Wiele razy zdarzyło mi się zastać zamknięta drzwi za którymi wyraźnie ktoś był i to zapewne cała rodzina. Po zaglądnięciu w kartę kolędową zauważyłem, że było tak samo rok i kilka lat wstecz. A przy innej okazji do kancelarii parafialnej przybyła pewna osoba, deklarując się że jest parafianinem, właśnie spod tego numeru. I jak tu określić czy rzeczywiście jest wierząca i praktykująca?
I wreszcie zabawne sytuacje. Takich też jest dużo.
Odwiedzający kilka lat wcześniej mieszkanie NN. ksiądz odnotował: "Uwaga duży pies". Dzwonię do drzwi, to po chwili się otwierają i wpada mi w ramiona ogromny labrador. Poniżej dopisałem: "Duży pies jest nadal. Uwaga!"
Albo inny zapis: "Pan X otworzył kompletnie pijany i całkiem nagi", w następnym roku Pan X już nie otworzył, a dwa lata później zmienili się lokatorzy.
Życzę wszystkim owocnej wizyty kolędowej i prawdziwej radości, że chociaż w ten sposób możemy chociaż przez krotką chwilę poznać siebie bardziej.