niedziela, 22 stycznia 2012

W sieci... Czy spowiadać się z Facebook'a?

Portale społecznościowe, takie jak Facebook, czy NK, na dobre zadomowiły się wirtualnej rzeczywistości. Coraz częściej oddziałują również na świat realny. Pojawia się zatem konieczność moralnej oceny tego zjawiska.
Pozwolę sobie tylko na kilka uwag.
Jak każde dobro, także tego typu portale mogą wiązać się z nadużyciem. 1. Dobro ma służyć człowiekowi i być przez niego twórczo rozwijane, ale gdy stajemy się jego niewolnikiem...
2. Regulamin np. FB zakłada, że nie mogą na tym portalu zakładać kont osoby poniżej 13 roku życia. To tylko prawo stanowione. Zastanówmy się zatem co z niego wynika. Wyobraź sobie, że Twoje dziecko, które korzysta z internetu pod Twoją nieobecność zakłada konto z nieprawdziwymi danymi...
Ma teraz dostęp do całkowicie niekontrolowanych zdjęć, filmów, informacji, które udostępnia... no właśnie kto?
A czy kiedykolwiek zobaczyłeś co umieszcza na swoim profilu FB czy NK Twoje dziecko? (czasem włos mi się jeży na głowie: zdjęcia z obficie zakrapianych alkoholem imprez, zdjęcia na pograniczu dobrego smaku - no cóż może i jest pełnoletnie, ale czy zdaje sobie sprawę, że promuje zło?
3. A Ty, co umieszczasz na swoim profilu? Załóżmy, że masz obecnie, powiedzmy: dwadzieścia-kilka lat. Wkrótce założysz rodzinę, będziesz mieć dzieci. One też rosną. Nawet się nie obejrzysz, gdy skończą 13 lat i też założą profil na FB (o ile będzie wtedy istnieć). Zobaczą całą historię Twojego życia, także te jej fragmenty, o których wolisz nie pamiętać!
4. Z czego zatem się spowiadać?
  • Z głupoty!
  • Z nadmiaru czasu poświęconego wirtualnej rzeczywistości. (Ile razy zasnąłeś/zasnęłaś przy komputerze, albo zaraz po skorzystaniu z komputera, nawet nie kreśląc znaku Krzyża przed snem?)
  • Z braku kontroli nad swoimi dziećmi w wirtualnej przestrzeni - a może tu pojawia się większy problem - braku prawdziwego i zaangażowanego zainteresowania swoimi dziećmi? (Tak wiem, dużo pracujesz, ale to nie wymówka - skutki już niedługo odczujesz na własnej skórze).
  • Z braku konsekwencji w precyzyjnym określaniu ile czasu chcesz spędzić przed komputerem, a ile ze swoimi bliskimi.
  • Z... aż boję się pisać... może Ty dopisz Drogi Czytelniku?

4 komentarze:

  1. To ja dopiszę. Portale społecznościowe często stają się pasożytem, który rujnuje nasze życie. Nie waham się tak tego określić.
    Przede wszystkim są jedną wielką okazją do podglądactwa. Podglądane są zdjęcia znajomych i nieznajomych. Po drugie to niesamowite trwonienie czasu na głupie dialogi, kolekcjonowanie znajomych wyłącznie dla ich jak największej liczby. To wszystko prowadzi do - paradoksalnie - osłabiania więzi między nami, ich spłycania, zamieniania rozmowy i realnego kontaktu na zdawkowe "lubię to", "hehehe dobre", albo coś w tym rodzaju.
    Oczywiście to tylko główne moje zarzuty do FB i NK. Zagrożeń jest więcej.

    Ale spokojnie - mogą to być również platformy do współdzielenia się informacjami istotnymi. Mogą być elementem ewangelizacji. Obyśmy tylko potrafili umiejętnie z tych portali korzystać:) Tego wszystkim i sobie życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę od kilku dni co by tutaj napisać i pojęcia nie miałem, że krążę wokół oczywistego tematu - ACTA. Każdy chyba wie o co chodzi. Pospolite ruszenie polskiej młodzieży z ostatnich dni pokazuje, że naród potrafi się jednoczyć i wychodzić na ulice, naśladując starsze pokolenia Polaków, którzy czynili podobnie przez długie lata komunizmu. To niewątpliwie bardzo dobra cecha świadcząca o tym, że duch w narodzie nie ginie. Istnieje jednak pewna różnica w tych obu sytuacjach. Podczas 44 lat życia pod dyktando sąsiedniego kraju, który na siłę chciał nas uszczęśliwić, ludzie wychodzili na ulice zaprotestować przeciwko odbieraniu wolności, która się im należała. Nie godzili się na obecne w tamtych czasach warunki życia, protestowali przeciwko braku suwerenności Rzeczpospolitej. Jak nie trudno zauważyć, powody były słuszne. Strajki z ostatnich dni jednak niewiele mają wspólnego z tamtymi. Mam wrażenie, że ludzie biorący w nich udział nie za bardzo wiedzą o co w tej sprawie chodzi. Doszukują się w tym całym porozumieniu ataku na ich wolność w sieci. Nie chcą chyba jednak posłuchać ludzi, którzy rzeczywiście wiedzą z czym mamy do czynienia i którzy od kilku dni tłumaczą w różnych mediach, co oznacza to międzynarodowe porozumienie i jakie niesie ze sobą skutki. Skoro w związku z podpisaniem go nie zmieni się polskie prawo, które notabene i tak już daje możliwość ścigania piractwa internetowego, to nie wiem w którym miejscu wolność tych ludzi jest naruszana. Tutaj dochodzimy do meritum. Może polskie prawo jest zbyt mało surowe wobec tego typu działalności? A może problem polega na tym, że nie jest ono należycie egzekwowane? Żyjemy niestety w kraju, w którym mentalność ludzi jest taka a nie inna. To nie chodzi o to, że my, Polacy, naumyślnie i z premedytacją szukamy powodu, żeby za czyjąś pracę nie płacić. My sobie po prostu nie zdajemy sprawy z tego, że to co robimy jest złe. Jak powiedział Zbigniew Hołdys odnośnie całego zamieszania: "...szewc będzie mówił ile za naprawę butów bierze, mechanik naprawiający samochód będzie mówił, a ja za tekst nie. Ten co chce tego tekstu wysłuchać, on mi powie, ile on mi da. Nie mogę się na to zgodzić, dlatego że ja wiem jak ciężką pracą jest praca twórcy." I o to właśnie chodzi. "Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w oka mgnieniu." Zaznaczam, że sam sobie mogę w tym miejscu wiele zarzucić. Jednak jeszcze dwa lata temu w ogóle nie zdawałem sobie sprawy z tego, że takie postępowanie jest po prostu pewnego rodzaju oszustwem! To jest moja opinia w tej kwestii i zdaję sobie sprawę z tego, że może być ona bardzo mocno nienormalna. Pytam więc, co Wy o tym myślicie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z góry przepraszam za off-topa.
      Jest Ksiądz Filipinem z Tarnowa, tak?
      Organizujecie jakieś rekolekcje powołaniowe?
      Ewentualnie czy jest możliwy przyjazd do Was i pomieszkania z Wami przez kilka dni, w ramach takich osobistych rekolekcji, żeby zobaczyć jak wygląda życie Kongregacji? Szczerze mówiąc czuję, że chcę zostać Filipinem, ale od ostatecznej decyzji odwodzi mnie strach przed przyjazdem 'w ciemno', bez wcześniejszego zapoznania się ze wspólnotą.

      Usuń
  3. Bardzo proszę o kontakt przez formularz kontaktowy umieszczony na naszej stronie filipini.eu

    OdpowiedzUsuń