Blog nie umarł, tylko skryba niesystematyczny :) Rozpoczynam zatem zapowiedziany przed tygodniem cykl. Przedmiotem rozważań mają być Przykazania Kościelne.
Na drodze postępujących duchowo staje nieraz trudna przeszkoda. Jest nią ochota do patrzenia na innych nieco z góry. Skoro ja postąpiłem o krok w życiu duchowym, to ten, tamten, tamta i jeszcze ta... powinni...
Takie (nie)ewangeliczne szukanie drzazgi w oczach innych. Rozwiązanie powyższej tendencji jest proste, choć wymagające. Trzeba sobie najpierw uświadomić, że w pierwszej kolejności, właśnie ja - ten któremu wydaje się, iż wzniósł się na jakiś wyższy poziom duchowy, wciąż mam niewypłukaną przez łzy belkę w oku. Belkę pychy i egoizmu i miłości własnej. Trzeba więc natychmiastowej reakcji: uderzenie w napompowany intelekt, który mówi mi: "jesteś wspaniały"!
Niestety obawa przed uszkodzeniem samego siebie jest wielka. Zamiast więc trzasnąć kłodą w swój rozumek, używamy belki rozmiarów podkładu kolejowego, by wykosić wszystkich naokoło. Zadziwiające ile wtedy mamy siły.